W finale Ligi Mistrzów w 1998 roku w Amsterdamie zwycięskiego gola dla Realu w meczu z Juventusem strzelił Predrag Mijatović. Jego but trafił do gabloty w muzeum na Santiago Bernabeu, Real trofeum zdobywał później jeszcze dwa razy, a Juventus z roku na rok grał coraz słabiej.
Teraz, chociaż mecz odbywa się w Turynie, gospodarze też nie są faworytami. Juventus w siedmiu spotkaniach ligowych wywalczył dziewięć punktów, a sobotni mecz z Napoli (1:2) był już piątym z rzędu bez zwycięstwa. Włoskie media pisały o sile rozpędu, dzięki której po drugoligowej banicji za korupcję klub z Turynu szybko powrócił do elity i zdołał zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Teraz rozpędu już jednak nie starcza, starzy piłkarze kłócą się z młodymi, a Claudio Ranieriego już nikt nie ma odwagi bronić. Mecz z Realem ma być dla niego ostatnią szansą, prasa podaje już nawet nazwisko ewentualnego następcy – Laurenta Blanca.
[wyimek]W Lidze Mistrzów Manchester nie przegrał u siebie od 16 spotkań. Celtic nie wygrał poza Glasgow[/wyimek]Na Stadio delle Alpi wraca Fabio Cannavaro, który uciekł z klubu wyrzucanego do drugiej ligi, co oczywiście nigdy nie zostało mu w Turynie wybaczone. Cannavaro nawet na to nie liczy. – Wygwiżdżą mnie i zwyzywają, tak jak każdego byłego zawodnika Juve, który do nich przyjeżdża – stwierdził. Piłkarz nie wyklucza powrotu do Włoch, ale już do rodzinnego Neapolu, w lidze hiszpańskiej nigdy do końca nie potwierdził opinii najlepszego obrońcy na świecie.
Real do Turynu przyjeżdża niepokonany od sześciu meczów ligowych, świeżo po wygranych derbach Madrytu z Atletico i z kompletem zwycięstw w Lidze Mistrzów. Tyle tylko, że mistrzowie Hiszpanii we Włoszech rzadko sobie radzą. Na 25 meczów wygrali tylko cztery. Ostatnio z dalszych gier w Europie wykluczyła ich Roma, wygrywając w lutym aż 3:0.
W Turynie zagra czterech Włochów i dwóch Hiszpanów, którzy w czerwcu w Wiedniu grali w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Wtedy wygrali Hiszpanie, ale dopiero po rzutach karnych i po meczu tak nudnym, że kibiców na stadionie budziły tylko gwizdy. Teraz Ranieri chce wygrać, czyli Włosi muszą atakować, a Real bronić. Będzie ciekawie, bo i dla jednych, i drugich, nie jest to naturalny sposób postępowania.