Dziennikarze czekający na ogłoszenie decyzji sądu powtarzali już sobie "Paka, Misiu, paka", parafrazując słynne powiedzenie byłego selekcjonera, ale decyzja była inna. Sąd po ponaddwugodzinnym posiedzeniu uznał, że areszt nie będzie potrzebny, i odrzucił wniosek prokuratury.
Janusz W. jest podejrzany o ustawienie ośmiu meczów Świtu Nowy Dwór w 2004 roku. Doprowadzony do sądu na piechotę w piątkowe popołudnie W. powiedział, że idzie tam, żeby zeznawać prawdę. Na pytanie, czy boi się aresztowania, odparł: "Każdy się boi".
Podczas posiedzenia poprosił o ustanowienie 150 tys. zł kaucji i do tego wniosku przychylił się sąd. Nie zastosował on aresztu również wobec Krzysztofa P., byłego obserwatora PZPN, któremu w środę prokuratura postawiła sześć dodatkowych zarzutów. Janusz W. musi wpłacić poręczenie w ciągu siedmiu dni, Krzysztof P. również – 50 tys. zł. Obaj mają ustanowiony dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Sąd uznał, że zgromadzone dowody uprawdopodobniają popełnienie tych czynów przez Janusza W. i Krzysztofa P. – mówił po posiedzeniu sędzia Bogusław Tocicki, rzecznik sądu okręgowego. – Nie zachodzi jednak obawa matactwa, co było uzasadnieniem wniosku prokuratury.
Prokuratura może jeszcze zaskarżyć to postanowienie sądu, ale obaj podejrzani są już na wolności. Z gmachu sądu wyjechali policyjnymi samochodami, którymi dwa dni wcześniej dowieziono ich do Wrocławia.