Szczęście było bardzo blisko

Drużyna Franciszka Smudy jeszcze na osiem minut przed końcem spotkania prowadziła. Ale rywale nie zrezygnowali i zwycięstwo uciekło. Atmosfera na trybunach, jak zwykle w Poznaniu, była wspaniała

Aktualizacja: 07.11.2008 00:34 Publikacja: 07.11.2008 00:11

Sławomir Peszko (z lewej) zdobył pierwszego gola dla Lecha po pięknym rajdzie. Obok Jonathan Brison

Sławomir Peszko (z lewej) zdobył pierwszego gola dla Lecha po pięknym rajdzie. Obok Jonathan Brison

Foto: Rzeczpospolita, Bartosz Jankowski

W lidze może iść jak po grudzie, ale kiedy Lech gra w europejskich pucharach, dzieją się rzeczy nieprawdopodobne.

Piłkarze nagle zapominają o grypie i drobnych kontuzjach, a impulsywny na co dzień Franciszek Smuda spokojnie mówi, że żadnych dodatkowych zajęć mobilizujących zawodników nie przewiduje. Na Europę motywują się podobno sami.

Grasshoppers Zurych przegrał w Poznaniu 0:6, Austria Wiedeń została wyeliminowana po strzale w ostatniej akcji dogrywki. Lech jest jedyną polską drużyną, której udało się zakwalifikować do fazy grupowej Pucharu UEFA i robi ekstraklasie dobrą reklamę. Nie boi się grać tak, jak potrafi najlepiej, nie traci pewności siebie i bez przerwy atakuje. Oczywiście często zapomina przy tym o obronie, ale to dla drużyny Smudy już tradycja. Trener przyznaje, że kocha horrory, woli wygrać 5:4 niż 1:0 i widać to w każdym meczu.

Dyrektor sportowy poznańskiego klubu Marek Pogorzelczyk jeszcze przed pierwszym gwizdkiem puścił mobilizującą plotkę. Grę poznaniaków mieli obserwować ludzie z grubymi portfelami, którzy przyjechali szukać wzmocnień dla PSV Eindhoven, Fulhamu, Hamburga, Hannoveru, Fiorentiny czy Herthy Berlin. Stilić ofertę z Niemiec miał, kiedy jeszcze grał w Bośni. Przyjechał do Poznania, bo tak kazał mu ojciec.

W pierwszym kwadransie obrońcy obu drużyn zagrali tak, że o zatrudnieniu ich chyba nikt by nie pomyślał. Popełnili tyle błędów, że można było urządzić plebiscyt na najgłupszą stratę piłki.

Nancy to czwarta drużyna poprzedniego sezonu ligi francuskiej. W obecnym – jeszcze tydzień temu zajmowała 17. miejsce. Zawodnicy Nancy są silni i szybcy, ale tego, jak zagrają, ostatnio nie da się przewidzieć. W pierwszej kolejce Pucharu UEFA, w której Lech pauzował, Francuzi pokonali Feyenoord Rotterdam 3:0, kilka dni później wygrali z grającym w Lidze Mistrzów Bordeaux 1:0. Trenerowi Pablo Correi zarzuca się jednak, że nie potrafił wykorzystać wyjątkowo długiej letniej przerwy w rozgrywkach i jego drużyna w każdym meczu gra inaczej, jak mówią francuscy dziennikarze – „szuka swojej tożsamości”.

W 5. minucie Sławomir Peszko udowodnił, że także polski zawodnik może biec z piłką przy nodze szybciej niż rywal bez niej. Rajd był długi, strzał celny, a Poznań oszalał z radości. Atmosfery przy Bułgarskiej nie da się teraz porównać z żadnym innym stadionem w Polsce. Doping nie cichł nawet na chwilę.

Za sprawą Francisa Molongi goście wyrównali jednak bardzo szybko. Stare grzechy dały o sobie znać. Lech dojrzały w lidze, w Europie dopiero uczy się grać. Przepychanki w polu karnym przegrywał nawet Manuel Arboleda, któremu w ekstraklasie nie daje czasami rady trzech rywali. Bramkarza Lecha Ivana Turinę za utratę gola trudno obwiniać.

Co innego Gennaro Bracigliano. Francuz jest gwiazdą swojej drużyny, w lidze zbiera najwyższe noty. Piłkę uderzoną przez Semira Stilicia niemalże z połowy boiska złapał bez trudu. Dlaczego jednak zrobił dwa kroki w tył i wszedł z nią do bramki – nie wiadomo. Przez chwilę udawał jeszcze, że nic się nie stało, wyrzucił ją przed siebie, jakby parzyła, ale było 2:1 dla Lecha. Za protestowanie Bracigliano dostał żółtą kartkę.

Piłkarze Smudy mieli okazje do podwyższenia prowadzenia. Zmarnowali je Grzegorz Wojtkowiak i Hernan Rengifo. Później pojawiła się zadyszka i do głosu doszło Nancy. Kiedy na osiem minut przed końcem gola na 2:2 strzelił Monsef Zerka, kibice zbytnio się nie przejęli. Myśleli, że Smuda znowu napisał inny plan, liczyli na gola w końcówce. Rengifo nie trafił w stuprocentowej sytuacji. Jak widać w Europie nie tylko Lech gra do końca.

„Dzięki za walkę, byliście lepsi” – krzyczeli kibice po ostatnim gwizdku. Smuda narzekał na przemęczenie zawodników. Dwa dni temu liczył na to, że Leo Beenhakker nie powoła żadnego piłkarza Lecha na mecz towarzyski reprezentacji. Powołał trzech, a kolejnych trzech znalazło się na liście rezerwowych.

Mecz z CSKA w Moskwie już 27 listopada.

[ramka]Grupa H

[srodtytul]Lech Poznań – Nancy 2:2 (2:1)[/srodtytul]

Bramki - dla Lecha: S. Peszko (5), S. Stilić (22); dla Nancy: F. Malonga (10), M. Zerka (82). Żółte kartki: S. Peszko (Lech); G. Bracigliano, Andre Luiz (AS Nancy). Sędziował P. Balaj (Rumunia). Widzów: 22 tys.

Lech: Turina - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Djurdjević - Peszko (79, Lewandowski), Injać (64, Bandrowski), Murawski (90, Kucharski), Stilić, Wilk - Rengifo.

Nancy: Bracigliano - Calve, Ouaddou, Andre Luiz, Brison - Dia, Gavanon (69, Berenguer), Feret, Ndiaye (63, Landry), Malonga (87, Helder) - Zerka.Feyenoord Rotterdam – CSKA Moskwa 1:3 (1:2)

Bramki - dla Feyenoordu: G. van Bronckhorst (29); dla CSKA_ W. Bieriezucki (14), V. Love (40, 81). Czerwona kartka: J. Ałdonin (CSKA, 83).

Puzowało Deportivo la Coruna

[srodtytul]Tabela[/srodtytul]

1. CSKA 2 6 6-1

2. Nancy 2 4 5-2

3. Lech 1 1 2-2

4. Deportivo 1 0 0-3

5. Feyenoord 2 0 1-6 [/ramka]

[ramka]Powiedzieli

[srodtytul]Franciszek Smuda, trener Lecha[/srodtytul]

Niestety, nie udało nam się utrzymać prowadzenia do ostatniego gwizdka. Remis jest jednak sprawiedliwym wynikiem, Francuzi byli trudnym rywalem i rozegrali dobre spotkanie. Moi zawodnicy ostatnio walczyli z grypą, wiedziałem, że nie wszyscy mają siłę na walkę do końca, dlatego też nie graliśmy pressingiem na połowie rywala. Nie chcę zrzucać winy na problemy kadrowe, ale na pewno to, że wielu piłkarzy ostatnio nie trenowało, miało wpływ na naszą postawę.

Jestem zadowolony z gry mojej drużyny, mimo że poszczególni piłkarze nie ustrzegli się błędów. Przez kilka minut wydawało się, że aż boją się prowadzić z Nancy. Zajęło trochę czasu, zanim zrozumieli, że ten mecz można było wygrać. Gola na 2:2 straciliśmy po tym, jak rywale odebrali piłkę Robertowi Lewandowskiemu. To młody chłopak, ma jeszcze czas na naukę, ale widać, że musi jeszcze sporo ćwiczyć, choćby grę bark w bark.Przed nami jeszcze trzy mecze. Myślę, że w każdym mamy szansę na zwycięstwo.

[srodtytul]Pablo Correa, trener Nancy[/srodtytul]

Jestem bardzo zadowolony z wyniku, punkty na wyjeździe w Pucharze UEFA są szczególnie cenne. Cieszy mnie to, że dwa razy pokazaliśmy charakter i byliśmy w stanie doprowadzić do remisu, mimo że przegrywaliśmy. Wiedziałem, że przy takiej drużynie jak Lech trudno będzie nam rozwinąć skrzydła. Obawialiśmy się także atmosfery na stadionie, kibice rzeczywiście byli fantastyczni, jednak moi zawodnicy świetnie poradzili sobie z presją. Lechowi awansować dalej będzie ciężko, chcąc o tym myśleć mecze na własnym boisku trzeba wygrywać. My, po zwycięstwie nad Feyenoordem w pierwszej kolejce, jesteśmy w świetnej sytuacji.

[i]notował koło[/i][/ramka]

W lidze może iść jak po grudzie, ale kiedy Lech gra w europejskich pucharach, dzieją się rzeczy nieprawdopodobne.

Piłkarze nagle zapominają o grypie i drobnych kontuzjach, a impulsywny na co dzień Franciszek Smuda spokojnie mówi, że żadnych dodatkowych zajęć mobilizujących zawodników nie przewiduje. Na Europę motywują się podobno sami.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Kupmy sobie klub. Gwiazdy futbolu inwestują
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie