Reklama
Rozwiń

Znów awantura o Beenhakkera

Przygotowania do środowego meczu z Walią zeszły na dalszy plan. Tematem numer jeden jest saga o selekcjonerze i jego ewentualnej pracy w Feyenoordzie Rotterdam - pisze Michał Kołodziejczyk z Albufeiry

Aktualizacja: 09.02.2009 22:14 Publikacja: 09.02.2009 22:09

Leo Beenhakker podczas treningu kadry w Portugalii

Leo Beenhakker podczas treningu kadry w Portugalii

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Ofertę zostania pierwszym trenerem Feyenoordu Beenhakker dostał trzy tygodnie temu, ale odmówił. W kilku wywiadach możliwość przenosin do swojego ukochanego klubu wyśmiewał.

– Dzisiaj pracuję w Feyenoordzie, jutro w PSV, pojutrze w Sunderlandzie. To wszystko prasowe bzdury, nie było żadnej propozycji – zapewniał. Ale kiedy Leo Beenhakker rozpoczynał pierwszy trening z reprezentacją wreszcie w najsilniejszym składzie na Estadio Da Nora w Ferreiras, dziennikarze na trybunach rozmawiali o czym innym.

Grzegorz Lato przyznał w "Przeglądzie Sportowym", że Beenhakker poprosił go o zgodę na łączenie stanowiska selekcjonera i dyrektora technicznego Feyenoordu.

Zajęcia były krótkie, a kiedy się skończyły, trener na prośbę rzecznika kadry Marty Alf wydał oficjalne oświadczenie. Był bardzo zdenerwowany.

– Nie chciałem zostać trenerem Feyenoordu, bo najbardziej zaangażowany jestem w sprawy reprezentacji Polski. Dziesięć dni temu w Rotterdamie zaproponowano mi jednak inny rodzaj współpracy. Bez żadnej umowy, bez żadnych pieniędzy, bez mieszania się w transfery. Miałbym się zajmować sprawami technicznymi, organizacją struktury klubu na przyszły sezon, a robiłbym to tylko w czasie wolnym – powiedział.

Beenhakker uznał, że czasu wolnego będzie miał dużo, bo wiosną czekają nas tylko dwa mecze w eliminacjach, a później – dopiero w czerwcu – towarzyskie spotkanie z RPA. W Polsce i tak planuje być rzadziej, bo nie czuje się tu szczęśliwy, powtarza, że jest zmęczony towarzystwem pięciu paparazzich na zakupach w supermarkecie.

Wczoraj, po oświadczeniu odwrócił się na pięcie i poszedł do autokaru. Wrócił po trzech minutach, paląc cygaretkę. Spojrzał na dziennikarzy i sfrustrowany mówił o tym, jak łatwo dają się manipulować.

– Zawsze ktoś coś powie, a ja muszę to komentować. W Rotterdamie powiedziałem, że mogę im pomóc, bo i tak będę w tym mieście spędzał więcej wolnego czasu, jednak zastrzegłem, że muszę o to spytać Grzegorza Latę. To mój jedyny szef, tylko przed nim odpowiadam. Poprosiłem o spotkanie w cztery oczy, Lato chciał kilka dni na zastanowienie, obiecał odpowiedź na zgrupowaniu w Portugalii. To, że takie informacje ukazują się akurat w tym momencie, to nie jest przypadek, to manipulacja. Myślałem, że cztery oczy to cztery oczy – mówił.

Sprawa nie ujrzała światła dziennego bezpośrednio przez Latę. Kiedy prezes PZPN zgodził się, by Rafał Ulatowski łączył pracę w kadrze ze stanowiskiem trenera GKS Bełchatów, później przepraszał, że nie zapytał o zdanie Antoniego Piechniczka, szefa Wydziału Szkolenia. Teraz zapytał i to wystarczyło, by osobiste spotkanie Beenhakkera zLatą zamieniło się w burzę.

Beenhakker mówi, że Jose Cocueiro jednocześnie prowadzi FBK Kowno i reprezentację Litwy. Jest jednak różnica – w Kownie Couceiro wychowuje nowych piłkarzy dla reprezentacji.

Beenhakker mówi, że Guus Hiddink prowadził PSV Eindhoven i reprezentację Australii. Jest jednak różnica – to klub wydał zgodę na pracę z kadrą innego kraju, w drugą stronę działa to rzadko.

Atmosfera robi się coraz bardziej gęsta i któregoś dnia na pewno nastąpi przesilenie. Trener nie chciał w ogóle mówić o spotkaniu z Latą, do którego dojdzie dzisiaj w Albufeirze. Powiedział tylko, że sztucznie się uśmiechnie, bo jest profesjonalistą i potrafi oddzielić sprawy zawodowe od osobistego żalu.

Zimna wojna trwa jednak od kilku miesięcy. Prezes PZPN, zanim nim został, był przeciwnikiem przedłużania umowy z Beenhakkerem jeszcze przed finałami mistrzostw Europy. Teraz zapewnia, że umowa jest ważna, a jej rozliczenie nastąpi po zakończeniu eliminacji do mundialu.

Informacje o przygotowaniu artyleryjskim obu stron wysyłane są jednak co chwila. Selekcjoner mówi, że nie zna Piechniczka, później przeprasza, ale od tego momentu Piechniczek tylko czeka, by uderzyć w odpowiednim momencie.

Selekcjoner wyszedł do dziennikarzy jeszcze trzeci raz, już przed hotelem. Chciał wyjaśnić, że gra w otwarte karty, że ofertę Feyenoordu wziął pod uwagę tylko dlatego, iż ten klub ma w sercu, a praca nie byłaby zbyt absorbująca.

Podobno po dwóch i pół roku w Polsce o zawodnikach wie wszystko i nie musi śledzić ich co tydzień. Takie stwierdzenie przy wytoczonych działach to trochę jak gol samobójczy.

Co jeśli Lato dzisiaj odmówi Beenhakkerowi? – Nie wiem, co będzie – mówi trener. Zaprzeczał, że miał ofertę z Feyenoordu, bo chciał najpierw poinformować o tym Latę, oferta z Premiership też podobno była prawdziwa.

Menedżer naszej reprezentacji Jan de Zeeuw powiedział, że Beenhakker po ewentualnym rozstaniu z Polską pozostawałby bezrobotny góra przez jeden dzień.

Dwa najbliższe mecze z Irlandią Północną (28 marca – Belfast) i San Marino (1 kwietnia – Kielce) w eliminacjach mistrzostw świata mogą zmusić go do sprawdzenia tej teorii. Reprezentacja Polski musi te spotkania wygrać.

Jeśli nie wygra, Beenhakker w kwietniu i maju może mieć dużo wolnego czasu, a Wydział Szkolenia PZPN pomysł na nowego selekcjonera już podobno ma.

Ofertę zostania pierwszym trenerem Feyenoordu Beenhakker dostał trzy tygodnie temu, ale odmówił. W kilku wywiadach możliwość przenosin do swojego ukochanego klubu wyśmiewał.

– Dzisiaj pracuję w Feyenoordzie, jutro w PSV, pojutrze w Sunderlandzie. To wszystko prasowe bzdury, nie było żadnej propozycji – zapewniał. Ale kiedy Leo Beenhakker rozpoczynał pierwszy trening z reprezentacją wreszcie w najsilniejszym składzie na Estadio Da Nora w Ferreiras, dziennikarze na trybunach rozmawiali o czym innym.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku