Ofertę zostania pierwszym trenerem Feyenoordu Beenhakker dostał trzy tygodnie temu, ale odmówił. W kilku wywiadach możliwość przenosin do swojego ukochanego klubu wyśmiewał.
– Dzisiaj pracuję w Feyenoordzie, jutro w PSV, pojutrze w Sunderlandzie. To wszystko prasowe bzdury, nie było żadnej propozycji – zapewniał. Ale kiedy Leo Beenhakker rozpoczynał pierwszy trening z reprezentacją wreszcie w najsilniejszym składzie na Estadio Da Nora w Ferreiras, dziennikarze na trybunach rozmawiali o czym innym.
Grzegorz Lato przyznał w "Przeglądzie Sportowym", że Beenhakker poprosił go o zgodę na łączenie stanowiska selekcjonera i dyrektora technicznego Feyenoordu.
Zajęcia były krótkie, a kiedy się skończyły, trener na prośbę rzecznika kadry Marty Alf wydał oficjalne oświadczenie. Był bardzo zdenerwowany.
– Nie chciałem zostać trenerem Feyenoordu, bo najbardziej zaangażowany jestem w sprawy reprezentacji Polski. Dziesięć dni temu w Rotterdamie zaproponowano mi jednak inny rodzaj współpracy. Bez żadnej umowy, bez żadnych pieniędzy, bez mieszania się w transfery. Miałbym się zajmować sprawami technicznymi, organizacją struktury klubu na przyszły sezon, a robiłbym to tylko w czasie wolnym – powiedział.