„The Guardian” cytuje Jerzego Dudka. Polski bramkarz od półtora roku grzeje miejsce na ławce rezerwowych Realu, jednak w maju 2005 roku przeszedł do historii Ligi Mistrzów dzięki Liverpoolowi.
Pamiętny finał w Stambule, w którym Polak tańcząc w bramce zatrzymał rzuty karne wykonywane przez piłkarzy Milanu, był jego ostatnim wielkim meczem. Dziennikarze nadal pytają Dudka o Liverpool, bo wiedzą, że w Realu więcej do powiedzenia mają inni. - Błędem kierownictwa klubu jest nie przedłużenie kontraktu z Rafaelem Benitezem. Hiszpan dał kibicom nadzieję na wielkie sukcesy, od lat wykonuje w tym klubie świetną pracę. Każdy piłkarz wychodząc na boisko wie o rywalu wszystko. Dla Liverpoolu najbardziej liczy się pierwsze od 19 lat mistrzostwo Anglii, w czym zamierzamy mu pomóc eliminując klub z Anfield Road już w 1/8 finału Ligi Mistrzów - mówi Dudek.
Benitez nie przedłużył kontraktu z Liverpoolem, bo nie odpowiadają mu zaproponowane warunki, a jeśli dzisiaj w Madrycie by mu się poszczęściło, może zażądać jeszcze większej podwyżki. Brytyjskie media piszą już o tym, że latem mógłby zastąpić Juande Ramosa na stanowisku trenera Realu. Benitez związany jest z Madrytem od 36 lat, najpierw próbował zaistnieć na Santiago Bernabeu jako piłkarz, a w 1986 roku wrócił do klubu już jako trener.
Przez dziesięć lat pracował z młodzieżą i rezerwami, a także przez jedenaście spotkań był asystentem Vicente Del Bosque przy pierwszej drużynie. Liverpool nie przyjeżdża jednak na mecz z Realem w roli faworyta. To Hiszpanie rozpoczęli pogoń za Barceloną w lidze i wygrali ostatnie dziewięć meczów, piłkarze Beniteza w ostatnich trzynastu spotkaniach lepsi od rywali byli tylko pięciokrotnie.
Do składu wrócić może jednak kontuzjowany Steven Gerrard. Żaden inny pomocnik nie strzelił tylu goli, co on - 11 bramek w ostatnich 15 meczach zawstydza nawet napastników. Real latem czeka przebudowa, piłkarze i trener walczą teraz o to, by szef klubu postawił właśnie na nich. Szef będzie nowy, na razie w Madrycie po dymisji Ramona Calderona panuje bezkrólewie. Największe szanse w wyborach daje się Florentino Perezowi, który rządził klubem w czasach „galacticos” i teraz zapowiada podobną rewolucję.