Wyblakłe diabły

W Manchesterze 2:2, W Villareal 1:1. Nie taka Premiership straszna, jak ją malują: Manchester tylko zremisował z Porto, a Arsenal z trudem uratował się przed porażką w Villarreal

Aktualizacja: 08.04.2009 06:16 Publikacja: 08.04.2009 03:33

Łukasz Fabiański (pierwszy z prawej) w 27. minucie meczu z Villarreal zmienił kontuzjowanego Manuela

Łukasz Fabiański (pierwszy z prawej) w 27. minucie meczu z Villarreal zmienił kontuzjowanego Manuela Almunię. Bronił dobrze, nie puścił gola

Foto: AFP

Na razie to tylko niespodzianka, ale za tydzień w Porto może się zamienić w sensację. Obrońca tytułu będzie musiał w rewanżu atakować, remis 2: 2 w pierwszym meczu nie zostawia mu innego wyjścia. A na to tylko czekają piłkarze Porto.

Nie przestraszyli się mistrzów Anglii na Old Trafford, dlaczego mieliby się bać u siebie. Atakowali w Manchesterze od początku do końca, pierwszą bramkę strzelili w czwartej minucie, drugą w przedostatniej, w obu przypadkach, wykorzystując błędy obrony. Dlatego to rywale przyjadą do nich z duszą na ramieniu, remis z Old Trafford nie mówi wszystkiego o ich problemach.

Manchester grał ociężale, bezładnie, był gorszym zespołem niż Porto, a przed katastrofą uratowały go dwie chwile olśnienia Wayne’a Rooneya. Pierwsza w 15. minucie, gdy Rooney przewidział niepotrzebne podanie Bruno Alvesa do bramkarza, przejął piłkę i pokonał Heltona. Druga w 85. minucie, kiedy przy linii końcowej w nieprawdopodobny sposób podał piętą, a zaskoczeni obrońcy nie byli w stanie zatrzymać rezerwowego Carlosa Teveza, któremu piłka spadła pod nogi kilka metrów przed bramką.

– Jak się wychodzi na prowadzenie kilka minut przed końcem, to trzeba ten wynik utrzymać – złościł się po meczu Alex Ferguson. Jego piłkarze tego nie potrafili. Przy pierwszej bramce zawinił Johnny Evans, oddając piłkę Cristianowi Rodriguezowi tuż przed polem karnym. Przy drugiej winnych było więcej, ale najgorzej zachował się Gary Neville, który pozwolił Mariano Gonzalezowi na przyjęcie piłki na klatkę piersiową i strzał obok Edwina van der Sara. Tylko zwycięstwo w rewanżu albo remis wyższy niż 2: 2 dadzą United awans. A w Porto nie wygrała jeszcze żadna angielska drużyna.

Żadna nie wygrała też w Villarreal, choć wcześniej w tym sezonie próbował Manchester, a we wtorek Arsenal. Remis 1: 1 to najszczęśliwsze zakończenie tego meczu, jakie trener Arsene Wenger mógł sobie wyobrażać po pierwszej połowie. Jego piłkarze do przerwy przyjmowali kolejne ciosy: w dziesiątej minucie bramkę Marcosa Senny po pięknym strzale z daleka, potem wymuszone kontuzjami zmiany bramkarza Manuela Almunii i szefa obrony Williama Gallasa. Za Almunię wszedł Łukasz Fabiański, który już drugi raz znalazł się w LM w podobnej sytuacji i znów nie dał sobie strzelić bramki.

Polak miał jedną interwencję, którą można oglądać na powtórkach do znudzenia – gdy tuż po wejściu intuicyjnie obronił dobitkę Joana Capdevili po strzale Senny – i kilka innych, nie tak efektownych, ale dobrych. Ale było też równie dużo sytuacji, w których to rywale w doskonałych sytuacjach strzelali niecelnie. Zmarnowali swoje szanse i to Arsenal jest bliższy awansu.

Zapewnił mu to Emmanuel Adebayor, strzelając w 66. minucie najpiękniejszego gola tej Ligi Mistrzów. Dalekie podanie od Cesca Fabregasa przyjął w polu karnym na klatkę piersiową, tyłem do bramki, a potem przewrotką strzelił tam, gdzie nie było bramkarza Diego Lopeza. Mecz był znakomity, rewanż zapowiada się podobnie. I tak jak w Porto każde rozstrzygnięcie będzie w nim możliwe.

[ramka][b]Manchester - Porto 2:2 (1:1)[/b]

Dla United - W. Rooney (15), C. Tevez (85); dla FC Porto - C. Rodriguez (4), Mariano (89).

United: van der Sar - O'Shea, Evans (72, Neville), Vidić, Evra - Fletcher, Carrick, Scholes (72, Tevez) - Cristiano Ronaldo, Rooney, Park (59, Giggs)

Porto: Helton - Sapunaru, Alves, Rolando, Cissokho - Lucho, Fernando, Meireles (79, Costa, 90+4, Madrid) - Lisandro, Hulk, Rodriguez (80, Mariano).

[b]>Villarreal - Arsenal 1:1 (1:0) [/b]

Dla Villarreal - M. Senna (10); dla Arsenalu - E. Adebayor (66).

Villarreal: D. Lopez - A. Lopez, Godin, Rodriguez, Capdevila - Cani (46, Fernandez), Senna, Eguren, Ibagaza (78, Franco), Llorente (70, Pires), Rossi.

Arsenal: Almunia (27, Fabiański) - Sagna, Toure, Gallas (43, Djourou), Clichy - Denilson, Song, Fabregas, Walcott (78, Eboue), Nasri - Adebayor.

Rewanże 15 kwietnia.[/ramka]

[ramka][b]Dziś grają[/b]

Barcelona – Bayern o 20.45 w TVP 2

Liverpool znów się spotyka z Chelsea, Barcelona z rannym Bayernem.

Liverpool i Chelsea trafiają na siebie w LM już piąty sezon z rzędu, najczęściej do spotkań dochodziło w półfinałach. W poprzednim sezonie wygrali londyńczycy, w 2005 i 2007 Liverpool. Trener Rafael Benitez walczył już z Chelsea Jose Mourinho, Avrama Granta, Luiza Felipe Scolariego, teraz wyzwanie rzuci mu Guus Hiddink. Z dziewięciu spotkań, w których Holender prowadził drużynę, Chelsea przegrała tylko raz.

Barcelona – Bayern Monachium to jedyna ćwierćfinałowa para bez angielskiego klubu. Bayern przegrał w sobotę z Wolfsburgiem aż 1:5 i jak mówi trener Juergen Klinsmann, jego zespół jest poważnie ranny. W dodatku kontuzje wykluczyły z gry Lucio i Daniela van Buytena, na urazy narzekają Philipp Lahm i Franck Ribery. A Josep Guardiola przeciwko Bayernowi wystawi wszystkie gwiazdy, które ostatnio oszczędzał. Obie drużyny zdobyły w tej Lidze Mistrzów po 24 gole – najwięcej ze wszystkich zespołów – ale Barcelona także najwięcej straciła, aż 11. Ani razu nie udało jej się jeszcze nie stracić gola na własnym boisku.

[i]—koło[/i]

• FC Barcelona – Bayern Monachium (TVP 2, nSport) • Liverpool FC – Chelsea Londyn (20.45, kanał 59n)

Skróty o 22.45 w TVP 2[/ramka]

Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Kupmy sobie klub. Gwiazdy futbolu inwestują
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie