Barcelona rozbiła na Camp Nou przed 94-tysięczną publicznością Bayern Monachium 4:0 i praktycznie zapewniła sobie awans do półfinału Ligi Mistrzów. Rewanż za tydzień w stolicy Bawarii będzie grą o honor drużyny Juergena Klinsmanna.
Katalończycy zademonstrowali w środę futbol najwyższej próby. Rozgrywali piłkę w zawrotnym tempie i przez dłuższe momenty nie pozwalali przeciwnikowi jej dotknąć.
Koncert strzelecki rozpoczął w 9. minucie, po podaniu Samuela Eto'o, Lionel Messi, posyłając piłkę płasko w prawy róg bramki Hansa-Joerga Butta. Na 2:0 podwyższył trzy minuty później Eto'o, któremu Messi zrewanżował się fantastycznym, szybkim podaniem na wolne pole. Powtórki telewizyjne pokazały jednak, że Kameruńczyk był na pozycji spalonej, czego nie dostrzegł znany polskim kibicom angielski arbiter Howard Webb.
Kilka minut później Webb podjął kolejną kontrowersyjną decyzję, pokazując Messiemu żółtą kartkę za - jak ocenił - próbę wymuszenia rzutu karnego. Rozwścieczyło to trenera Barcelony Pepe Guardiolę do tego stopnia, że sędzia odesłał go na trybuny.
Brak trenera na ławce nie zatrzymał piłkarzy Barcelony, którzy grali jak natchnieni. Najlepszy na boisku Messi podwyższył na 3:0, a czwartą bramkę wypracował. Minął dryblingiem kilku rywali i podał piłkę Thierry'emu Henry, który bez problemu pokonał Butta.