Niepokój na Camp Nou trwał tylko kilka zimowych tygodni, kiedy w tryby Barcelony ktoś wsypał trochę piachu i przez to nie chciał wejść wyższy bieg. Wczoraj piłkarze Josepa Guardioli bawili się rywalami, a wygrali tylko 4:0, bo więcej im się nie chciało i oszczędzali siły przed kolejnymi meczami ligi hiszpańskiej.
Wystarczyło przyspieszyć dwa razy – na początku i na końcu pierwszej części gry. Thierry Henry, Samuel Eto’o i Lionel Messi w zderzeniu ze stoperem Breno, który w Bayernie Monachium zagrał dotychczas trzy razy, musieli wyjść zwycięsko.
Słabość mistrza Niemiec to jednak nie tylko Breno. Po ligowej porażce 1:5 z Wolfsburgiem Juergen Klinsmann szukał optymalnego zestawienia, ale nie udało mu się go znaleźć. Kiedy po 45 minutach jego drużyna przegrywała 0:4, wiedział, że po powrocie do Monachium czekają go być może jeszcze cięższe dni. Sam mówił wcześniej, że w Barcelonie Bayern rozegra mecz o przyszłość. Przyszłość Bayernu łatwo sobie teraz wyobrazić bez Klinsmanna.
Jedynym zawodnikiem, który mógł coś wygrać nawet przegranym meczem, był Franck Ribery. O tym, że miałby trafić do Barcelony, mówi się od tak dawna, jak od dawna kibice zastanawiają się, kogo miałby zastąpić. Francuz pokazał jednak, że znalazłby dla siebie miejsce nawet w takiej galaktyce.
Barcelona miała rozgromić Bayern i ze swojej roli doskonale się wywiązała. Jeśli rzeczywiście w sezonie przechodzi się tylko jeden kryzys i Katalończycy mają go już za sobą, to w tej Lidze Mistrzów nikt ich nie zatrzyma. O tym jednak, jak gigantyczna presja ciąży na drużynie, świadczy zachowanie Guardioli, który nie zgadzając się z decyzją Howarda Webba, tak głośno krzyczał i tupał nogami, aż sędzia odesłał go na trybuny. Barcelona prowadziła wtedy 2:0, a Webb nie odgwizdał karnego po faulu na Messim.