Wyspy szczęśliwe

Awans Manchesteru i Arsenalu. Gol Cristiano Ronaldo uratował obrońców tytułu

Publikacja: 16.04.2009 03:31

Manchester wygrał z Porto 1:0, Arsenal – z Łukaszem Fabiańskim w bramce – z Villarreal 3:0. W półfin

Manchester wygrał z Porto 1:0, Arsenal – z Łukaszem Fabiańskim w bramce – z Villarreal 3:0. W półfinale znów są trzy drużyny z Anglii

Foto: PAP/EPA

Alex Ferguson cierpiał na ławce do ostatniej sekundy ćwierćfinału. Potem nie chciał się przyznać do strachu, chwalił swój zespół, a o Porto powiedział dość lekceważąco, że stwarzało sobie od czasu do czasu pół szansy na gola. Miał rację o tyle że Manchester bardziej zasłużył na awans, miał więcej okazji do zdobycia goli, lepiej się bronił. Ale w każdym momencie jakiś zabłąkany strzał piłkarzy Porto mógł odebrać mu miejsce w półfinale.

To był awans w stylu Milanu z ostatnich chwil wielkości. Wywalczony przez drużynę zmęczoną, ale wystarczająco doświadczoną, żeby nie wypuścić zwycięstwa z rąk. Zwłaszcza po takim początku rewanżu: bramka, której piłkarze United potrzebowali do awansu, padła już w szóstej minucie. Cristiano Ronaldo, od tygodni szukający formy, został sam z piłką ponad 35 metrów od bramki i strzelił idealnie. Helton nie mógł sięgnąć tej piłki. To był taki sam błysk geniuszu, jakim Wayne Rooney ratował Manchester tydzień temu przed porażką z Porto na Old Trafford.

Po golu Ronaldo potrzeba było jeszcze dużo wysiłku w obronie i trochę szczęścia, zwłaszcza w tej sytuacji w końcówce meczu, gdy Edwin van der Sar minął się z piłką, a Rolando też nie trafił w nią dobrze. Gdyby akcje Porto były bardziej uporządkowane, a Lisandro w drugiej połowie trafił z bliska w każde inne miejsce bramki, tylko nie w to zasłonione przez van der Sara, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej.

Ale ani Lisandro, ani Rolando nie trafił, piłkarze Fergusona odgonili strachy z pierwszego meczu. Na 2:2 na Old Trafford odpowiedzieli zwycięstwem w Porto, są trzeci raz z rzędu w półfinale. I na pewno w meczu finałowym będzie znów przynajmniej jeden zespół z Wysp, bo za dwa tygodnie w pierwszych meczach półfinałowych Manchester zmierzy się z Arsenalem, a Chelsea z Barceloną.

W Londynie emocji nie było. Arsenal strzelił Villarrealowi trzy gole, nie stracił żadnego. Łukasz Fabiański wciąż jest niepokonany w Lidze Mistrzów, już w trzecim meczu, ale tym razem miał w bramce niewiele do zrobienia. Grał raczej jako ostatni obrońca, a nie bramkarz. Trzykrotnie przerywał ataki Villarrealu, wybiegając daleko za pole karne. Niewiele więcej razy miał piłkę w rękach po strzałach rywali, zwykle w środek bramki. Poza tym zostało mu tylko pilnowanie, by obrońcy byli dobrze ustawieni, wykopywanie piłki spod swojej bramki i łapanie od czasu do czasu dośrodkowań. Villarreal osłabiony kontuzjami Santiego Cazorli i Marcosa Senny nie znalazł żadnego sposobu na zagrożenie Arsenalowi, a mecz kończył w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Sebastiana Egurena.

Manchester jest pierwszym od sześciu lat obrońcą tytułu, który doszedł w następnym sezonie do półfinału (poprzednim był Real Madryt). Arsenal zrobił to, co nie udało mu się przed rokiem. Wtedy, mimo pięknej gry, odpadł w ćwierćfinale z Liverpoolem. Teraz w rewanżu z Villarrealem panował na boisku od początku do końca. Osaczył rywala na jego połowie i długo z niej nie schodził. Gdyby Theo Walcott swoje świetne rajdy kończył lepszymi podaniami w pole karne, goli mogło być dwa razy więcej.

Szczęśliwie dla Villarrealu skończyło się na 3:0. Dwie bramki zapewnił gospodarzom Walcott. Po podaniu piętą Fabregasa strzelił w dziesiątej minucie na 1:0, ładnie przerzucając piłkę nad bramkarzem Diego Lopezem, a w 69. minucie umiejętnie dał się sfaulować w polu karnym Diego Godinowi i Robin van Persie wykorzystał jedenastkę. Niedługo wcześniej van Persie podawał, a Emmanuel Adebayor strzelił gola na 2:0 jednym skokiem do przodu, zostawiając za sobą wszystkich obrońców Villarrealu.

Za wcześnie w tym sezonie spisano Arsenal na straty. Arsene Wenger znów znalazł sposób, by zastąpić tych, którzy wydawali się niezastąpieni: sprzedanego do Barcelony Aleksandra Hleba, Mathieu Flaminiego, który odszedł do Arsenalu. W Premiership Arsenal już dźwignął się na czwarte miejsce, w LM czeka na Manchester. I strach pomyśleć, co młodzi piłkarze Wengera mogą jeszcze osiągnąć, gdy do fantazji dołączy doświadczenie.

[ramka][srodtytul]Arsenal – Villarreal 3:0 (1:0)[/srodtytul]

[b]Bramki:[/b] T. Walcott (10), E. Adebayor (60), R. van Persie (69-karny). Czerwona kartka: S. Eguren (67, Villarreal).

[b]Arsenal:[/b] Fabiański - Eboue, Toure, Silvestre, Gibbs - Walcott (77, Denilson), Song, Fabregas, Nasri - van Persie (77, Diaby), Adebayor (83, Bendtner).

[b]Villarreal:[/b] D. Lopez - A. Lopez, Godin, Rodriguez, Capdevila - Cani (70, Jordi), Bruno (64, Nihat), Eguren, Fernandez (64, Ibagaza); Pires - Rossi.

Pierwszy mecz 1:1. Awans: Arsenal.

[srodtytul]Porto – Manchester 0:1 (0:1) [/srodtytul]

[b]Bramka:[/b] Cristiano Ronaldo (6).

[b]FC Porto:[/b] Helton - Sapunaru (80, Costa), Rolando, Alves, Cissokho - Gonzalez (31, Mariano), Fernando, Meireles - Lisandro Lopez, Hulk, Cristian Rodriguez (64, Farias).

[b]Manchester United:[/b] Van der Sar - O’Shea, Ferdinand, Vidić, Evra - Anderson (78, Scholes), Carrick, Giggs - Cristiano Ronaldo, Berbatow (68, Nani), Rooney.

Alex Ferguson cierpiał na ławce do ostatniej sekundy ćwierćfinału. Potem nie chciał się przyznać do strachu, chwalił swój zespół, a o Porto powiedział dość lekceważąco, że stwarzało sobie od czasu do czasu pół szansy na gola. Miał rację o tyle że Manchester bardziej zasłużył na awans, miał więcej okazji do zdobycia goli, lepiej się bronił. Ale w każdym momencie jakiś zabłąkany strzał piłkarzy Porto mógł odebrać mu miejsce w półfinale.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn