Śpiew na Anfield Road

Liverpool – Arsenal 4:4. Cztery bramki dla gości zdobył Andriej Arszawin, cztery gole puścił Łukasz Fabiański, ale nie powinien się wstydzić. Po tym remisie mistrzowski tytuł oddalił się od Liverpoolu

Aktualizacja: 22.04.2009 02:47 Publikacja: 22.04.2009 02:45

Andriej Arszawin (z prawej) zdobył cztery gole, ale nie uciszył widowni na Anfield Road, która do ko

Andriej Arszawin (z prawej) zdobył cztery gole, ale nie uciszył widowni na Anfield Road, która do końca wierzyła w piłkarzy Liverpoolu

Foto: AFP

Półfinaliści Ligi Mistrzów stworzyli we wtorek niesamowite widowisko. Po stronie Arsenalu jego bohaterami byli piłkarze z Europy Wschodniej – Rosjanin Andriej Arszawin i Polak Łukasz Fabiański.

Dzięki nim drużyna trenera Arsene Wengera wywiozła remis z Anfield Road, który wiele może kosztować zespół Liverpoolu.

[wyimek]Fabiański dał sobie strzelić cztery bramki, ale poprawił swój wizerunek z meczu z Chelsea[/wyimek]

Fabiański dał sobie strzelić cztery bramki, ale poprawił swój wizerunek z fatalnego meczu z Chelsea w Pucharze Anglii. Wspaniale grał w pierwszej połowie, broniąc wszystkie strzały rywali. Liverpool schodził do szatni, prowadząc 1:0 po golu zdobytym w 36. minucie przez Arszawina.

Po przerwie rozbujała się huśtawka nastrojów. Gospodarze objęli prowadzenie po bramkach Fernando Torresa i Yossi Benayouna. Fabiański nie mógł w tych sytuacjach nic zrobić, podobnie jak przy dwóch kolejnych bramkach rywali. Wcześniej swoje dwa kolejne gole w odstępie trzech minut strzelił Arszawin. 3:2 dla gości, ale Torres szybko wyrównał na 3:3.

Wśród kibiców na trybunach łzy mieszały się z radością. Gdy Arszawin w jednym z nielicznych kontrataków zdobył w 90. minucie czwartego gola, wydawało się, że nic już nie uratuje Liverpoolu.

Rosjanin nigdy wcześniej w swojej karierze nie zdobył w jednym meczu czterech bramek. We wtorek miał stuprocentową skuteczność, gdyż strzelał na bramkę cztery razy. Ciekawe, że były to wszystkie strzały Arsenalu w tym meczu. Od ponad 40 lat żaden inny piłkarz nie zdobył tylu goli na Anfield Road.

Kibice Liverpoolu do końca jednak wspierali swój zespół. Właśnie wtedy, w beznadziejnej sytuacji w końcówce meczu, zaczęli śpiewać słynny klubowy hymn. „You’ll never walk alone” na trybunach zabrzmiało lepiej niż na płycie zespołu Pink Floyd.

W doliczonym czasie gry na 4:4 wyrównał Benayoun i gospodarze uratowali remis, ale nie mogą być zadowoleni z takiego rozstrzygnięcia.

Liverpool zrównał się punktami z Manchesterem United, lecz obrońcy tytułu mają rozegrane dwa mecze mniej.

[ramka]33 kolejka

• Liverpool - Arsenal 4:4 (0:1)

Bramki - dla Liverpoolu: Fernando Torres (49, 72), Yossi Benayoun (56, 90+3); dla Arsenalu: Andriej Arszawin (36, 67, 70, 90)

Dziś grają: • Chelsea - Everton

• Manchester United - Portsmouth

Czołówka tabeli

1. Liverpool 33 71 63-25

2. Manchester U. 31 71 54-21

3. Chelsea 32 67 55-20

4. Arsenal 33 62 58-32

5. Aston Villa 33 54 49-43

6. Everton 32 52 47-34[/ramka]

Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Kupmy sobie klub. Gwiazdy futbolu inwestują
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie