Górnik Zabrze i Cracovia na ostatnich miejscach okopały się tak mocno, że Arka Gdynia, która z ośmiu ostatnich meczów sześć przegrała, a dwa zremisowała, jest jeszcze bezpieczna. Maj dla drużyn, które walczą o pozostanie w ekstraklasie, będzie najgorętszym miesiącem w roku.
W sobotę Arka przegrała z Lechią (1:2). To druga porażka zespołu z Gdańska pod wodzą Marka Chojnackiego, tym razem nie tylko bardzo ważna, ale i prestiżowa, bo o panowanie w Trójmieście. Honorowy gol dla Arki padł w piątej minucie doliczonego czasu gry.
Chojnacki ma drużynę opartą na byłych piłkarzach Lecha, na Poznań za słabych, dla których Arka miała być szansą udowodnienia, że nie są jeszcze zupełnie przegrani. Jeśli w Gdyni nie będzie ekstraklasy, to przede wszystkim oni będą winni.
W Lechii jest niewiele lepiej – zanim pokonała Arkę, nie potrafiła wygrać pięciu kolejnych meczów. Tomasz Kafarski mówi o sobie, że nie jest wielkim trenerem, że brakuje mu doświadczenia, a uratowanie ligi dla Lechii byłoby największym życiowym osiągnięciem. W sobotę jego drużyna uciekła spod gilotyny, ale za tydzień jedzie do Zabrza na mecz prawdy.
W ekstraklasie trenerów zmieniano już 13 razy, w Polonii Warszawa i Górniku Zabrze dwukrotnie. W żadnym przypadku nie poprawiło to pozycji drużyny w tabeli, raz – w Ruchu Chorzów – wyraźnie pogorszyło. Bogusław Pietrzak w sobotnim meczu z GKS Bełchatów kazał swoim piłkarzom walczyć i na boisku trzeszczały kości. Zawodnicy Ruchu grali brutalnie jak nigdy i bez pomysłu – jak zawsze. Przegrali 0:1 i zeszli do szatni, ale o powrót na boisko poprosili ich kibice.