25., 26., 56., 82., 95. – to minuty hańby europejskiego futbolu, w których sędzia bał się gwizdnąć i skrzywdzić tych, których w finale chciał oglądać szef UEFA – napisał w komentarzu pod relacją ze środowego półfinału Ligi Mistrzów kibic Chelsea. Drużyna z Londynu zremisowała z Barceloną 1: 1 i odpadła z rozgrywek. W wymienionych przez kibica minutach sędzia mógł podyktować rzut karny dla gospodarzy.
Awantura zaczęła się jeszcze na boisku. Andres Iniesta w trzeciej minucie doliczonego czasu gry oddał jedyny celny strzał na bramkę i dał Barcelonie remis. Chelsea jeszcze raz rzuciła się do ataku, sędzia jeszcze raz podjął kontrowersyjną zdaniem gospodarzy decyzję, z czym nie mógł się pogodzić Michael Ballack. Za swoją reakcję dostał tylko żółtą kartkę, a powinien czerwoną. W tunelu do szatni na Ovrebo rzucił się jeszcze Didier Drogba. Powstrzymywany przez Guusa Hiddinka – na szczęście nie uderzył arbitra.
– Spisek to bardzo poważne słowo, bo trzeba go jeszcze udowodnić, ale gdy się przyglądam, jak ten mecz prowadził sędzia, też zaczynam się zastanawiać. Rozumiem rozgoryczenie moich piłkarzy – mówił trener Chelsea.
Ovrebo podobno przyznał się obserwatorowi UEFA, że popełnił błędy. Gerard Pique, który w 82. minucie dotknął piłki ręką w polu karnym, nie próbował wmawiać, że było inaczej.
Josep Guardiola też nie bronił sędziego. – Rozumiem to, że Chelsea może być rozczarowana. Nie widziałem tych rzutów karnych, które ich zdaniem powinny być podyktowane, ale możliwe, że powinny – powiedział. Szybko jednak dorzucił: – Żeby dotrzeć tu, gdzie jesteśmy, niezbędna jest odrobina szczęścia. A uważam, że na nie zasłużyliśmy.