Na drodze wstydu

Wisła Kraków – Levadia Tallin 1:1. Mistrzowie Polski uratowali remis w ostatniej minucie

Aktualizacja: 16.07.2009 10:01 Publikacja: 15.07.2009 23:56

Piłkarze Levadii jechali z Tallina do Sosnowca autokarem. To 1400 kilometrów. Dzień przed meczem trochę narzekali na zmęczenie, a Paweł Brożek powiedział, że na miejscu rywali byłby zdenerwowany. Prawo do zdenerwowania miał jednak po meczu on sam.

Po reformie kwalifikacji Ligi Mistrzów droga Wisły do fazy grupowej miała być dłuższa, ale dużo łatwiejsza, a mecze z mistrzami Estonii okazją do sprawdzenia formy – głównie napastników. Wydłużona droga może okazać się jednak drogą wstydu, bo jeśli za tydzień w Tallinie Wiśle nie uda się wygrać, polska piłka dotknie dna, od którego trudno się już będzie odbić.

Remis udało się wywalczyć dopiero po golu w ostatniej akcji, kiedy Paweł Brożek podał piłkę Piotrowi Ćwielongowi, a ten wepchnął ją do pustej bramki. Wcześniej piłkarzom z Krakowa nic nie wychodziło, niby mieli dwie okazje, po których trafiali w poprzeczkę, ale remisu z Estończykami nie można nazwać przypadkowym. Rywale wydawali się wiedzieć, jak grać z Wisłą, różnicy klas nie było widać. Pomagała im burza, bo w tak gęstym deszczu w drugiej połowie dużo łatwiej było bronić prowadzenia wywalczonego w pierwszej części.

Trener Maciej Skorża powiedział po meczu, że nie zamierza panikować, że wierzy, a właściwie jest przekonany o tym, że ma lepszą drużynę od Levadii. Niestety po tym, co kibice zobaczyli wczoraj w Sosnowcu, może być w swojej wierze osamotniony.

Przez tydzień, jaki pozostaje do rewanżu, nie zmieni się nic. Wojciech Łobodziński nie stanie się nagle prawym obrońcą, ławka rezerwowych nie wydłuży się o cudownie ozdrowiałych kontuzjowanych – Łukasza Gargułę, Rafała Boguskiego i Arkadiusza Głowackiego.

Problem Skorży jest niezmienny, od kiedy przyszedł do Krakowa. Ma tak silną drużynę w Polsce, że wydaje się wymagać tylko uzupełnień, by walczyć w Europie. Wynik spotkania z Levadią pokazał, że potrzeba jej jednak albo wzmocnień, albo chociaż kompletu zdrowych piłkarzy, którzy mają już podpisane kontrakty. Strach pomyśleć, co stałoby się z Wisłą, gdyby już teraz musiała się zmierzyć z rywalem, dla którego Europa nie jest tylko przygodą, ale chce coś w niej wygrać.

Trener Levadii Igor Prins przyszedł na konferencję uśmiechnięty. Powiedział, że jest rozczarowany, bo po tym, co zobaczył, liczył, że zwycięstwo uda się dowieźć do ostatniego gwizdka. Przyznał jednak, że przed meczem remis brałby w ciemno. Kibice Wisły za remis, po którym cieszyli się, jakby udało się pokonać giganta, przed meczem nie daliby ani grosza.

[ramka][b]WISŁA KRAKÓW – LEVADIA TALLIN 1:1 (0:1)[/b]

Bramki: N. Andriejew (40) dla Levadii i P. Ćwielong (90+3) dla Wisły.

Żółte kartki: S. Puri, K. Nahk (Levadia). Sędziował T. Skjerven (Norwegia). Widzów 3000.

Wisła: Pawełek, Łobodzińki (46- Ćwielong), Jop, Marcelo, Piotr Brożek - Małecki, Sobolewski, Diaz, Jirsak (73-Cantoro), Kirm - Paweł Brożek

Levadia: Kaalma - Marmor (46-Sisow), Morozow, Kalimulin, Teniste - Małow, Iwanow (85-E. Puri), Nahk, S. Puri - Gusiew, Andriejew (83-Zelinski)[/ramka]

Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay