Umowa między Grembockim a właścicielem klubu Józefem Wojciechowskim od początku miała absurdalną konstrukcję.
Pod koniec sezonu trener walczył o swoją posadę, kwalifikując się do eliminacji Ligi Europejskiej, teraz okazało się, że Polonię będzie prowadził tylko wtedy, gdy uda mu się wygrywać jedno spotkanie na trzy.
W ubiegły czwartek przegrał z NAC Breda na własnym boisku 0:1, w niedzielę z Koroną Kielce aż 0:4. Dzisiejszy rewanż w Holandii jest zatem dla niego meczem o posadę. Dla Wojciechowskiego zmiana trenera to codzienność.
Od kiedy drużyna gra w ekstraklasie na licencji Groclinu, właściciel klubu zatrudniał Jacka Zielińskiego i Bogusława Kaczmarka. Grembocki może być trzecim zwolnionym w 12 miesięcy.
W to, że trener uratuje swoją skórę, tak naprawdę nikt już nie wierzy. Przez kilka miesięcy pracy przy Konwiktorskiej Grembocki dał się poznać przede wszystkim jako człowiek Wojciechowskiego. Brał pod uwagę sugestie właściciela klubu nie tylko dotyczące ustawienia drużyny, ale podobno często straszył też nim piłkarzy, odsyłał zawodników do Młodej Ekstraklasy lub trzymał w rezerwie tych, których Wojciechowski chciał się pozbyć. Dziwne by było, gdyby teraz piłkarze chcieli umierać za niego na boisku.