Zmęczenie sobą

Trzy lata z Leo Beenhakkerem: Od ciekawej znajomości do małżeństwa z rozsądku

Publikacja: 12.08.2009 23:13

Leo Beenhakker trenerem reprezentacji Polski jest od sierpnia 2006 r. Jego kontrakt obowiązuje do ko

Leo Beenhakker trenerem reprezentacji Polski jest od sierpnia 2006 r. Jego kontrakt obowiązuje do końca eliminacji mistrzostw świata 2010

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

W Polsce buduje się tyle stadionów, że nie ma gdzie grać. Warszawa odpada, Stadion Śląski znajduje się w fazie między irlandzką grupą rockową U2 a północnoirlandzką reprezentacją piłkarską. Krakowskie drużyny rozgrywają mecze w Sosnowcu. W innych miastach stadiony są zbyt małe albo położone za daleko od lotnisk. Bydgoszcz wyrosła więc chwilowo na stolicę polskiego futbolu.

Wspomnienia Leo Beenhakkera z tego miasta nie są najlepsze, a mimo to przystał na propozycję rozegrania w Bydgoszczy meczu z Grecją. Mało tego. Wiadomo, jak przesądni są trenerzy, a jednak kadra zamieszkała w tym samym hotelu, który zajmowała przed trzema laty, kiedy doznała jednej z najbardziej przykrych porażek: rozpoczęła eliminacje Euro 2008 od 1:3 z Finlandią.

[srodtytul] Polskie piekiełko[/srodtytul]

Porażka była bolesna i przy okazji pokazała całe polskie piekiełko. Oto przegrywa człowiek, który miał przywrócić naszej piłce blask. Polscy trenerzy triumfowali, bo chcieli na miejscu Beenhakkera widzieć kogoś ze swojego grona. Opozycja wobec ówczesnego prezesa PZPN Michała Listkiewicza, zgromadzona po meczu w hotelu Brda, zacierała ręce.

To Listkiewicz podjął kontrowersyjną decyzję o sprowadzeniu zagranicznego trenera po raz pierwszy od pół wieku, więc to on ponosił odpowiedzialność. My, dziennikarze, jeszcze nie byliśmy wówczas tak podzieleni na zwolenników i przeciwników tego pomysłu. Ale w pomeczowych komentarzach daliśmy zgodnie wyraz naszej frustracji.

Beenhakker wtedy polegał głównie na tych, którym wcześniej ufał jego poprzednik Paweł Janas. Z tamtej drużyny, która przed trzema laty przegrała z Finlandią, pozostali do dziś tylko Michał Żewłakow, Marcin Wasilewski, Jacek Krzynówek, Jakub Błaszczykowski i Euzebiusz Smolarek. Żewłakow gra na przyzwoitym poziomie, Krzynówek ma najlepsze lata za sobą, ale i on zawsze traktował drużynę narodową jako najwyższe dobro. Grał słabiej tylko wtedy, kiedy na lepszą grę nie pozwalało mu zdrowie.

Marcin Wasilewski jest obrońcą, którego w trosce o własne zdrowie rywale powinni omijać z daleka, ale i on od tamtej pory zrobił postęp mierzony choćby grą w Anderlechcie Bruksela. Jakub Błaszczykowski z mocno zagubionego pomocnika stał się bardzo dobrym graczem, jednym z najważniejszych w naszej drużynie. Euzebiusz Smolarek niestety przestał takim być. Nawet cztery gole wbite San Marino nie są w stanie zmienić tej opinii.

[srodtytul]Cudu nie było [/srodtytul]

Nastroje wokół reprezentacji i jej trenera w ciągu ostatnich trzech lat zmieniały się wielokrotnie. Po fali krytyki towarzyszącej początkom pracy Beehakkera przyszła euforia po zwycięstwach nad Portugalią w Chorzowie i Belgią w Brukseli. Polscy trenerzy nie bardzo wiedzieli, jak się zachować, a Listkiewiczowi ubyło wrogów.

Pierwszy awans do finałów mistrzostw Europy umocnił wiarę, że holenderski trener jest jednak cudotwórcą. Ale słaba gra na Euro w Austrii wszystko zmieniła.

[srodtytul] Ku pokrzepieniu serc [/srodtytul]

Nasza piłka to huśtawka nastrojów, które jest w stanie zmienić jeden celny, choćby nawet przypadkowy strzał. To zawiść, podkopywanie lepszych, powszechne życzenie porażki innym, nawet jeśli sami nic z tego nie mamy. Te brzydkie polskie cechy Leo Beenhakker najpierw krytykował, a po jakimś czasie sam przejął wiele z nich. I teraz nawet jeśli ktoś chce go bronić, to swoją postawą trener nie dostarcza mu argumentów.

Beenhakker nie należy do zbyt wylewnych osób, nie brata się z byle kim, nie wchodzi w koterie tak charakterystyczne dla polskiego środowiska futbolowego. Jest w swojej pracy samotny. Dawniej broniły go wyniki, teraz już nic go nie broni. Może dlatego coraz częściej ucieka do swojej Holandii, choć nie można powiedzieć, by zaniedbywał pracę. Z kim pracuje i jakie są tego efekty, to już inna sprawa. Trener może być samotny, ale nie pracuje sam.

Powrót kadry do Bydgoszczy jest zamknięciem koła. Trzy lata temu przed meczem z Finlandią liczyliśmy na dobry początek eliminacji do Euro. Teraz czekamy na cud, który może nas uratować. Trener jest bardziej doświadczony, piłkarze też, więc powinno być lepiej, a jest gorzej, bo wszyscy są już sobą zmęczeni. I ci, co grają, i ci, co knują w szatniach i gabinetach.

Co pewien czas, dla ożywienia sytuacji i ku pokrzepieniu serc, dokonuje się jakiegoś nietypowego ruchu. Przed Euro było to nadanie obywatelstwa Rogerowi, który nie zbawił reprezentacji. Teraz jest Ludovic Obraniak.

W PZPN słychać już głosy, że niezależnie od wyniku w eliminacjach (a szanse na awans do mundialu nie są duże) Leo Beenhakker przestanie prowadzić reprezentację. Jego następcą będzie Polak, bo łatwiej się kłócić w swoim gronie i po polsku. A przy okazji załatwić coś dla siebie.

Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy
Piłka nożna
Francuzi wciąż bronią się przed muzułmańskimi symbolami w sporcie