Reklama
Rozwiń

Wyrwane serce

Kontuzja Marcina Wasilewskiego wstrząsnęła piłkarzami

Aktualizacja: 01.09.2009 13:23 Publikacja: 01.09.2009 03:02

30 sierpnia 2009 - 25. minuta meczu Anderlecht Bruksela – Standard Liege. Axel Witsel (z prawej) bru

30 sierpnia 2009 - 25. minuta meczu Anderlecht Bruksela – Standard Liege. Axel Witsel (z prawej) brutalnie fauluje Marcina Wasilewskiego (fot: VIRGINIE LEFOUR-MICHEL KRAKOWSKI WAEM BELGIUM OUT)

Foto: AFP

Miał przylecieć do Frankfurtu o 12.10. Mniej więcej o tej porze wysłał do kolegów z drużyny i dziennikarzy esemesa, dziękując za wsparcie. „Może to zabrzmi banalnie, ale jak to się mówi, co cię nie zabije, to cię wzmocni!”.

Marcin Wasilewski, który w niedzielnym meczu Anderlechtu Bruksela ze Standardem Liege został brutalnie zaatakowany przez Axela Witsela, przeszedł już pierwszą z trzech operacji. Złamane zostały kości piszczelowa i strzałkowa, lekarze nie mówią o powrocie na boisko, na razie walczą, by piłkarz mógł normalnie się poruszać.

– Wyrwali nam serce, straciliśmy zawodnika, który tak samo cenny jak na boisku był poza nim. Musimy być jednak dzielni, mamy do wyrównania rachunki z Irlandczykami – mówił na lotnisku Rafał Ulatowski, asystent Leo Beenhakkera.

Piłkarze przylatywali do Frankfurtu z całej Europy, czekając na bagaże, rozmawiali tylko o kontuzji Wasilewskiego. Jedni oglądali powtórki kilkanaście razy, inni woleli nawet nie patrzeć.

– To dla każdego sportowca bardzo trudne chwile. Nigdy nie miałem aż tak poważnego urazu, ale wiem, co przychodzi do głowy dwa, trzy dni po zdarzeniu, kiedy opadną już emocje i trzeba sobie uświadomić, że powrót na boisko nie nastąpi szybko – mówił Jakub Błaszczykowski.

Marek Saganowski, który w wieku 19 lat uległ ciężkiemu wypadkowi motocyklowemu, wspominał, że najcięższe chwile przeżywał po kilku miesiącach rehabilitacji, kiedy nie widać było jej efektów. – Wyszedłem z tego i wiem, że tak samo będzie z Marcinem. Obaj lubimy ostrą grę, ale jednak grę w piłkę, a nie brutalne polowanie na nogi. Wasilewski musi teraz być silny, wytrwały, wierzyć w to, że wróci jeszcze na boisko. Nie może się poddawać. Pomożemy mu w tym, wygrywając dla niego najbliższe mecze – mówił piłkarz Southampton.

Leo Beenhakker stwierdził, że stracił jednego Schwarzeneggera, ale teraz ci, którzy mu zostali, muszą dać z siebie więcej niż zwykle, jeśli chcą pokazać solidarność z kolegą. – Jeśli wygramy z Irlandią, zadedykujemy to Marcinowi. Nie chciałem, by mój powrót do drużyny wiązał się z dramatem kolegi. Futbol to gra dla mężczyzn, ale nie dla brutali. Faul wyglądał dużo gorzej niż ten na Eduardo z Arsenalu, o którym było głośno na całym świecie. Jestem przybity, ale gotowy do gry od pierwszej minuty – dodawał Paweł Golański, który zastąpi Wasilewskiego na prawej obronie. Według wstępnej diagnozy lekarzy Wasilewski, jeśli w ogóle wróci do treningów, to najwcześniej za rok, czyli już po mundialu.

Na nikim nie robi wrażenia to, że zachowanie Witsela potępił nawet sponsor Standardu, a sam piłkarz podobno płakał w szatni, gdy zobaczył, jaką krzywdę wyrządził rywalowi.

Sobotni mecz z Irlandią Północną w Chorzowie na chwilę zszedł na dalszy plan, jednak wydaje się, że trener kwestię motywacji piłkarzy ma już z głowy. Po pierwsze Irlandczycy mocno nadepnęli na odcisk Polakom w Belfaście, po drugie, żeby liczyć się jeszcze w eliminacjach, trzeba wygrywać wszystkie mecze, i wreszcie po trzecie trzeba zagrać tak, by Wasilewski poczuł się lepiej. A poczuje się tylko po zwycięstwie.

– Pamiętam, jak w Kielcach, kiedy prowadziliśmy 4:0 z San Marino do przerwy, Marcin krzyczał w szatni na kolegów, że trzeba się zmobilizować i powalczyć o rekordowy rezultat – wspominał Ulatowski. Błaszczykowski przyznał, że kogoś takiego teraz będzie brakować.

Kadrowicze trenowali wczoraj tylko raz, od dziś do czwartku Beenhakker przeprowadzał będzie po dwa treningi. Dopiero dzisiaj do Mühlheim dotrze Mariusz Lewandowski, który w poniedziałek grał w ligowym meczu z Zorią. Jego Szachtar wygrał 3:1, a nasz reprezentant zdobył bramkę.

To może być ostatnie zgrupowanie pod wodzą Leo Beenhakkara. Jeśli przegra w sobotę z Irlandią lub cztery dni później ze Słowenią, zapewne odejdzie jeszcze przed zakończeniem eliminacji, ale na razie nikt nie chce o tym rozmawiać.

[i]Michał Kołodziejczyk z Mühlheim[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Miał przylecieć do Frankfurtu o 12.10. Mniej więcej o tej porze wysłał do kolegów z drużyny i dziennikarzy esemesa, dziękując za wsparcie. „Może to zabrzmi banalnie, ale jak to się mówi, co cię nie zabije, to cię wzmocni!”.

Marcin Wasilewski, który w niedzielnym meczu Anderlechtu Bruksela ze Standardem Liege został brutalnie zaatakowany przez Axela Witsela, przeszedł już pierwszą z trzech operacji. Złamane zostały kości piszczelowa i strzałkowa, lekarze nie mówią o powrocie na boisko, na razie walczą, by piłkarz mógł normalnie się poruszać.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku