Zachwycać na razie nie musimy

Trener Wisły Kraków Henryk Kasperczak o zmienionej lidze, Pawle Brożku i grze va banque

Publikacja: 27.04.2010 02:03

Zachwycać na razie nie musimy

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Atak Lecha odparty, przewaga w tabeli obroniona, można już Wiśle gratulować tytułu?[/b]

Henryk Kasperczak: Wstrzymałbym się z tym jeszcze. Cztery punkty przewagi to dużo, ale mamy przed sobą pięć meczów, a wiosna w tym roku jest bardzo dziwna. Przypomina to jakiś maraton, nie ma dnia wytchnienia.

[b]Od kiedy wrócił pan do Wisły, drużyna w lidze tylko wygrywa. Udało się w ogóle coś zmienić w tak krótkim czasie?[/b]

Dużo nie da się zrobić. Trzeba mieć pomysł i przekazać go piłkarzom, ale oni mają prawo nie załapać wszystkiego od razu. Nad mentalnością wbrew pozorom wcale nie musiałem dużo pracować, piłkarze nie byli przybici. Wierzyli i wierzą w siebie, ale wcześniej nie mieli szczęścia pod bramką przeciwnika, a teraz je mają. Tu nie ma żadnej magii.

Wisła przyzwyczaiła do zdobywania tytułu z przytupem. Nie ma pan wrażenia, że teraz mistrzostwo wyszarpuje?

To, że Wisła tylko zmiatała rywali, to jakaś legenda. Jak przyszedłem do klubu w 2002 roku, to też nie było porywającej gry. Dajcie mi chociaż pół roku. Na razie musimy wygrywać, a nie zachwycać.

[b]Zgodzi się pan, że za słaby start rundy odpowiada włoski trener od przygotowania fizycznego Paolo Terzotti?[/b]

Pierwszy trener jest szefem i to on odpowiada za swoich współpracowników. Przecież nikt tego Terzottiego Wiśle na siłę nie wcisnął.

[b]Nie ma pan wrażenia, że liga jest dużo słabsza od tej sprzed pięciu lat? Teraz tacy zawodnicy jak Żurawski, Szymkowiak czy Kosowski wyjechaliby po roku grania.[/b]

To już zupełnie inne czasy. Kiedyś walczyliśmy o tytuł z Legią, obie drużyny były silne. Teraz każdy może wygrać z każdym. I zwycięża się dzięki walce i agresji, a nie finezji.

[b]Kiedy poprzednio prowadził pan Wisłę, odpowiadał pan także za transfery...[/b]

Tylko pod względem sportowym. Teraz będzie jeszcze inaczej, mam się skupić tylko na treningach i tych piłkarzach, którzy są w drużynie. Za transfery odpowiada sieć skautów pod nadzorem Zdzisława Kapki. Jeżdżą, obserwują i przedstawiają swoich kandydatów. Nie jesteśmy krajem, w którym sprowadza się nowych zawodników za miliony. Sukces musimy wypracować.

[b]Paweł Brożek w tym sezonie strzelił ledwie sześć goli. Gdy poprzednio prowadził pan Wisłę, ciągle wysyłał pan go na wypożyczenia. Powinien się obawiać pańskiego powrotu?[/b]

Nie miałem i nie mam do Pawła żadnych uprzedzeń. Wtedy był młody i była duża rywalizacja o miejsce w drużynie. Teraz to inny zawodnik, wierzę w niego i będę na niego stawiał. Kiedyś w FC Metz zablokował mi się Roger Milla. Żeby się przełamać, trzeba jednak grać.

[b]Ten pana powrót do Wisły to zagranie va banque. Nie udało się w Górniku, nie udało się zostać selekcjonerem. Jak nie uda się teraz, to trudno będzie przywrócić blask nazwisku.[/b]

Pracuję jako trener 31 lat, w większości klubów z sukcesami. Jak się ma pasję i chce pracować, to nie czuje się strachu przed takim wyzwaniem jak w Krakowie. Odmówiłem dwóm polskim klubom, kiedy zgłosiła się Wisła. Gdyby to nie była ta drużyna, to dłużej bym się zastanawiał.

[b]A to nie pan zaproponował swoje usługi Wiśle?[/b]

Bzdura. Dostałem telefon od człowieka, który nie jest związany z klubem. Zapytał mnie, czy w ogóle byłbym zainteresowany. Poprosiłem o kwadrans namysłu. Widać miał niezłe przełożenie na szefostwo klubu, bo do rozmów doszło błyskawicznie.

[b]Po procesie z klubem trudno było sobie pana ponownie wyobrazić w roli trenera Wisły.[/b]

Nigdy nie mówiłem, że moja noga nie postanie na stadionie w Krakowie. Nikt mnie wcześniej nie pytał o to, czy chciałbym być trenerem tej drużyny, bo po prostu nikt w to nie wierzył. A ja życie biorę takim, jakie jest. Czasami ludzie się nie dogadują, potem są w stanie współpracować. Bo coś zrozumieli.

[b]Rz: Atak Lecha odparty, przewaga w tabeli obroniona, można już Wiśle gratulować tytułu?[/b]

Henryk Kasperczak: Wstrzymałbym się z tym jeszcze. Cztery punkty przewagi to dużo, ale mamy przed sobą pięć meczów, a wiosna w tym roku jest bardzo dziwna. Przypomina to jakiś maraton, nie ma dnia wytchnienia.

Pozostało 92% artykułu
Piłka nożna
Dramatyczne chwile w meczu Serie A. Edoardo Bove stracił przytomność
Piłka nożna
Jamie Bynoe-Gittens. Strzelił gola Bayernowi, chcą go wielkie kluby
Piłka nożna
Barcelona zawiodła. Robert Lewandowski - też
Piłka nożna
Jan Furtok niejednej bramki. Dawał ludziom radość
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Skandaliczne transparenty kibiców Omonii na meczu z Legią. Minister sportu reaguje
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością