Jest za co chwalić

Kolejny mecz bez bramek, ale znów dobra gra kadrowiczów

Publikacja: 04.06.2010 01:14

Maciej Sadlok (z prawej) jeszcze nie jest obrońcą doskonałym

Maciej Sadlok (z prawej) jeszcze nie jest obrońcą doskonałym

Foto: AP

Takiego mniej więcej meczu w Kufstein (Austria) można się było spodziewać. Chaotycznego, z rwanymi akcjami i nieporozumieniami między zawodnikami. Franciszek Smuda sprawdza piłkarzy na różnych pozycjach, co nie może od razu przynieść efektów.

Trener Serbów Radomir Antić też sprawdza, bo 13 czerwca czeka go pierwszy mecz na mundialu, z Ghaną. Ale ma już kadrę, zawodnicy nie muszą go przekonywać, że dokonał właściwego wyboru. W dodatku na grząskim boisku, w czasie padającego deszczu, łatwo doznać kontuzji, co zresztą spotkało Łukasza Piszczka i Adriana Mierzejewskiego.

Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba Polaków pochwalić. Rozpoczęli mecz od ataków i przez pierwszą połowę robili znacznie lepsze wrażenie niż finalista mistrzostw świata. Mimo że przeciwnicy są bardziej sławni, lepiej opłacani i zarabiają w powszechnie znanych klubach.

Dejan Stanković zdobył niedawno z Interem Puchar Mistrzów, Branislav Ivanović został z Chelsea mistrzem Anglii, Aleksandara Kolarova Jose Mourinho namawia na przejście z Lazio do Realu. Nemanja Vidić z Manchesteru w ogóle nie wyszedł na boisko, bo Antić nie musi go sprawdzać.

W ciągu pierwszych 30 minut gry Serbowie nie za bardzo mogli wyjść ze swojej połowy. Polacy byli szybsi, agresywniejsi, nie dawali przeciwnikom przyjąć piłki, a co dopiero mówić o rozpoczęciu akcji odwetowej. Jakub Błaszczykowski strzelał z prawej strony i z lewej, strzał Roberta Lewandowskiego po rzucie rożnym wybił z linii Kolarov, a inny zablokowali w ostatniej chwili obrońcy.

Serbowie przeprowadzili pierwszą groźną akcję dopiero w 28. minucie, ale strzał po akcji Milosa Krasicia obronił Łukasz Fabiański. Od tej pory mecz się wyrównał, a w drugiej połowie przewaga należała do Serbii. I teraz to ona miała więcej dobrych okazji. Najlepszą, na kwadrans przed końcem, zmarnował Marko Pantelić.

Wynik 0:0, zwłaszcza po wcześniejszej porażce Serbii z Nową Zelandią 0:1, może być w Belgradzie potraktowany jako alarm. Polska drugi mecz w ciągu pięciu dni remisuje 0:0, co nie może być powodem do radości, ale też nie ma co narzekać.

Wiemy po tych dwóch spotkaniach, że najlepszym piłkarzem, grającym na poziomie europejskim, jest teraz Jakub Błaszczykowski, a Robert Lewandowski słabiej sobie radzi z obrońcami, których nie zna. Kiedy brakuje Michała Żewłakowa, nie ma kto kierować linią obrony. To zdecydowanie najsłabsza formacja reprezentacji. Dobrze w obydwu meczach radził sobie na prawej stronie Łukasz Piszczek, słabo środkowi Kamil Glik, Grzegorz Wojtkowiak, Maciej Sadlok i Dariusz Dudka, a lewego obrońcy w ogóle nie widać.

Odkryciem meczów z Finlandią i Serbią jest Adrian Mierzejewski. Sławomir Peszko stracił impet i dynamikę, a Dawid Nowak gasł z każdą kolejną minutą.

Łukasz Fabiański miał sporo pracy, nie popełnił poważniejszego błędu. Jeśli drużyna nie strzela, ale i nie traci bramek, można powiedzieć, że jest nijaka. Ale jak na początek budowy – nie jest źle.

We wtorek Polskę czeka mecz z Hiszpanią w Murcji. Mecz szczególny, bo spotykamy się z mistrzem Europy i jednym z faworytów mundialu. Dla trenera Vicente Del Bosque to będzie ostatni sprawdzian przed wylotem do RPA, a kibice chcieliby pożegnać Hiszpanię zwycięską.

Dla wszystkich zawodników, którym Smuda da szansę występu, to powinna być szansa wyjątkowa. Można dużo zyskać.

 

 

Nie wygraliśmy, choć mieliśmy kilka szans. Najważniejsze, że nikt się nie przestraszył bardzo dobrych serbskich piłkarzy. Wszyscy zagrali odważnie i bez kompleksów, bo tego od nich wymagam.

Nasz ofensywny styl i ta taktyka będą kontynuowane, tak aby za dwa lata grać bardzo odważnie. Jak już ją dopracujemy, to będziemy z łatwością strzelali bramki. Moje zespoły nie mogą inaczej grać, jak tylko ofensywnie i do końca, bo inny styl mi się nie podoba i mnie nie interesuje. A ponieważ podoba się to również piłkarzom i kibicom, jestem dobrej myśli.

—pap

 

 

 

Żółte kartki: S. Peszko, G. Wojtkowiak (Polska); R. Petrović (Serbia). Sędziował D. Drabek (Austria). Widzów ok. 3000.Polska: Fabiański - Piszczek (68, Jodłowiec), Glik, Wojtkowiak, Sadlok - Błaszczykowski (88, Matuszczyk), Dudka, Mierzejewski, Peszko (77, Rybus) - Lewandowski (90+1, Sobiech), Nowak (71, Cetnarski)Serbia: Isailović (46, Stojković) - Ivanović (46, Tosić), Subotić, Luković, Koralov - Stanković (46, Petrović), Kuzmanović, Jovanović, Krasić (69, Mrdja) - Lazović (59, Kacar), Zigić (Pantelić)

 

Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce