Ten transfer był potrzebny wszystkim. Lechowi, by wypełnić lukę po Robercie Lewandowskim, który wybrał karierę na Zachodzie i powiększył polską kolonię w Borussii Dortmund, a Wichniarkowi, by jeszcze raz pokazać się w Europie.
Były król strzelców 2. Bundesligi (w barwach Arminii) spędził w Niemczech 11 ostatnich lat. O ubiegłym sezonie wolałby jednak jak najszybciej zapomnieć. Większość meczów obejrzał z ławki rezerwowych, nie zdobył choćby jednego gola, a Hertha spadła do drugiej ligi.
Akcje Wichniarka w Poznaniu stoją jednak bardzo wysoko, to tu 33-letni dziś napastnik rozpoczynał karierę. Teraz swoim doświadczeniem ma pomóc młodszym kolegom otworzyć drzwi do Ligi Mistrzów, uchylone przez Michela Platiniego dla zespołów ze słabszych lig.
Pomógł już w pierwszym meczu i po zaledwie 10 dniach treningów. W 47. minucie wyprzedził obrońców, wykorzystał dośrodkowanie Semira Stilicia i chwilę później świętował pierwszego gola po powrocie do Poznania.
Obrońca Marcin Kikut nie chciał być gorszy, w efektowny sposób próbował pokonać bramkarza reprezentacji Gruzji Georgi Łomaję: strzałem piętą. Trener Jacek Zieliński odetchnął z ulgą, bo przed przerwą dobre wrażenie po ładnych kombinacyjnych akcjach zacierały niecelne uderzenia i marnowane okazje.