To nie było dobre losowanie. Cokolwiek porównywać: teraźniejszość czy przeszłość, Lech wypadnie gorzej od Sparty. Mistrz Polski zmierzy się z najlepszym klubem Czechosłowacji, a potem Czech, 35-krotnym mistrzem od lat wychowującym wielkich piłkarzy dla obecnej reprezentacji – Petra Cecha i Tomasa Rosicky’ego.
Nie jest to już wprawdzie ta Sparta, która między 1997 a 2005 rokiem siedem razy grała w Lidze Mistrzów i stawiano ją polskim klubom za wzór sukcesu, sportowego i finansowego, ale właśnie pierwszy raz od 2007 roku została mistrzem, a teraz celem jest powrót po pięciu latach do LM. Ostatnio trzy razy odpadała z niej w III rundzie eliminacji, po porażkach z Arsenalem i Panathinaikosem (dwukrotnie, w 2008 i 2009 roku).
W sobotę wieczorem Sparta zaczyna obronę tytułu wyjazdowym meczem z Hradec Kralove. Liga czeska ruszyła w piątek, to będzie kolejna przewaga rywali nad Lechem, bo on sezon zacznie dopiero na początku sierpnia. Ale jeśli mistrz Polski nie utknie w czeskiej uliczce, to rywal w finałowej rundzie eliminacji (losowanie 6 sierpnia, mecze 17 – 18 i 24 – 25) już nie powinien na nim zrobić wrażenia. Nawet jeśli to będzie Anderlecht, którego Lech tak bardzo chciał uniknąć, albo FC Basel.
Żeby 28 lipca zagrać w Pradze (rewanż 4 sierpnia), mistrz Polski musi jeszcze wyeliminować Inter Baku, ale po 1:0 w Azerbejdżanie (Czesi swój pierwszy mecz też grali na wyjeździe, wygrali 3:0 z Metalurgsem Lipawa) nawet trener Sparty Jozef Chovanec uznał awans za niemal przesądzony.
– Musimy się dowiedzieć czegoś o obu potencjalnych rywalach, więcej o Lechu, bo trudno uwierzyć w inne rozstrzygnięcie – mówił Chovanec, który w 2004 r. w ostatniej chwili zrezygnował z podpisania umowy z Legią, a potem przez Kubań Krasnodar wrócił do Sparty. Był jej legendą jako piłkarz, a teraz jest na Letnej prezesem, dyrektorem sportowym i głównym trenerem w jednym. Czeskie gazety uznały losowanie za dobre, Chovanec tego nie powiedział, ale bardziej od rywala martwiło go, że Sparta pierwszy mecz musi grać u siebie.