Obydwie drużyny rozegrały w ubiegłym tygodniu pierwsze mecze o europejskie puchary, a w tym czekają je rewanże. Lech gra w środę ze Spartą Praga w Poznaniu, a Jagiellonia dzień później z Arisem w Salonikach. Superpuchar Polski nie jest trofeum tak cennym jak tytuł mistrza lub Puchar Polski, ale nie wypada go lekceważyć. Kiedy jednak ma się w perspektywie rewanże o większe pieniądze i prestiż, mecz o Superpuchar staje się próbą generalną.
Poważniej potraktował ją trener Jagiellonii Michał Probierz. Wystawił niemal najsilniejszy skład, niewiele różniący się od tego, który widzieliśmy w Białymstoku przeciw Arisowi.
Jacek Zieliński, trener Lecha, pewnie chętnie dodałby do kolekcji trofeów Superpuchar, ale sytuacja jego drużyny była nieco inna. Jagiellonia po porażce z Arisem na swoim boisku 1:2 w rewanżu ma iluzoryczne szanse na sukces i wczoraj mogła rzucić do walki wszystkie siły. Lech przegrał w Pradze 0:1, jego szanse na odrobienie tej straty w Poznaniu są spore i Zieliński musiał mieć wątpliwości.
[wyimek]Szanse dostali młodzi lub nowi zawodnicy [/wyimek]
Postanowił oszczędzić siły Artura Wichniarka, Grzegorza Wojtkowiaka, Dimitrije Injaca i Manuela Arboledy narzekającego na podobno niezbyt poważne dolegliwości. W dodatku Zieliński wciąż nie może wystawić kontuzjowanych Tomasza Bandrowskiego i Jacka Kiełba. Zobaczyliśmy więc mistrza Polski bez asów. Szanse dostali młodzi, dotychczas rezerwowi lub nowi zawodnicy. Przede wszystkim Kongijczyk Joel Tshibamba, jeden z wyróżniających się wiosną środkowych napastników ligi. Lech wykupił go z Arki. Jagiellonia sprowadziła stamtąd drugiego napastnika Przemysława Trytkę, który też zagrał od pierwszej minuty. Obydwu nie było jednak widać. Nie tylko zresztą ich.