Polska Borussia: co zdziała w Bundeslidze?

Sezon zaczyna jedyna z wielkich lig, w której kryzys jeszcze nie sieje spustoszeń. I jedna z ostatnich, w których Polak może zostać gwiazdą

Publikacja: 19.08.2010 22:44

Jakub Błaszczykowski, polska gwiazda Bundesligi

Jakub Błaszczykowski, polska gwiazda Bundesligi

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Przez ostatnie sezony jedyną ligą w której można było regularnie oglądać polskie gole, była Ligue 1, tylko za sprawą Ireneusza Jelenia. Teraz być może wróci u nas moda na Bundesligę, bo Borussia Dortmund przebiła nawet Auxerre z dwoma Polakami w drużynie i postanowiła zatrudnić aż trzech.

Pewny miejsca w składzie przed niedzielnym meczem z jednym z faworytów tego sezonu Bayerem Leverkusen (transmisja od 17.30 w Eurosporcie 2, który ma w Polsce wyłączność na pokazywanie Bundesligi) jest tylko Jakub Błaszczykowski. Sprowadzony okazyjnie ze zdegradowanej Herthy Łukasz Piszczek leczył się zbyt długo, by liczyć na miejsce w składzie, a Robert Lewandowski mimo tylu ciepłych słów, które o sobie usłyszał po transferze z Lecha, może zacząć spotkanie na ławce.

Kiedyś takim polskim klubem był Wolfsburg z nieżyjącym już Krzysztofem Nowakiem, z Andrzejem Juskowiakiem i Waldemarem Krygerem, ale wtedy traktowaliśmy to jako ciekawostkę. A dziś Borussia to jedna z ostatnich szalup, dzięki którym polski futbol nie znika Europie z oczu.

Ale nie tylko dlatego warto się Bundeslidze przyglądać. To wyjątkowy w Europie przykład mądrego zarządzania futbolem, choć i tu problemów nie uniknęli. Kodowana telewizja Sky, która pokazuje Bundesligę, jest zagrożona upadłością, jej pomysł na podbicie niemieckiego rynku się nie sprawdził, ale z umowy z Bundesligą na razie się wywiązuje i płaci na czas.

Sezon zaczyna się dziś o 20.30 w Monachium meczem dwóch ostatnich mistrzów, Bayernu z VfL Wolfsburg (transmisja w Eurosporcie 2). To dwa skrajne przykłady z letniego okna transferowego. Wolfsburg z nowym trenerem, sprowadzonym z Twente Enschede Stevem McClarenem, wydał na transfery najwięcej w lidze, ponad 22 mln euro. Zamierzał zapłacić jeszcze więcej, ale nie udało mu się ściągnąć Diego z Juventusu.

Bayern nie wydał na wzmocnienia nic, trener Louis van Gaal uznał, że Bayern był już na tyle silny, że wystarczą mu piłkarze wracający z wypożyczenia, jak Toni Kroos. Zmienił za to sztab, zatrudniając jako trenera bramkarzy swojego znajomego z Ajaksu i Barcelony, a naszego z reprezentacji Polski, Fransa Hoeka.

Bundesliga brała latem przykład raczej z Bayernu niż Wolfsburga. Więcej na sprzedaży piłkarzy zarobiła, niż wydała na nowych. Schalke sprowadziło Raula, ale wcześniej sprzedało Kevina Kuranyiego do Rosji i Rafinhę do Włoch. Real Madryt kupił Samiego Khedirę ze Stuttgartu i Mesuta Oezila z Werderu Brema. Przyciągnąć nowych kibiców na stadiony ma, oprócz Raula, przede wszystkim Michael Ballack, wracający do Leverkusen, zapewne ostatniego już klubu w swojej karierze.

Przez ostatnie sezony jedyną ligą w której można było regularnie oglądać polskie gole, była Ligue 1, tylko za sprawą Ireneusza Jelenia. Teraz być może wróci u nas moda na Bundesligę, bo Borussia Dortmund przebiła nawet Auxerre z dwoma Polakami w drużynie i postanowiła zatrudnić aż trzech.

Pewny miejsca w składzie przed niedzielnym meczem z jednym z faworytów tego sezonu Bayerem Leverkusen (transmisja od 17.30 w Eurosporcie 2, który ma w Polsce wyłączność na pokazywanie Bundesligi) jest tylko Jakub Błaszczykowski. Sprowadzony okazyjnie ze zdegradowanej Herthy Łukasz Piszczek leczył się zbyt długo, by liczyć na miejsce w składzie, a Robert Lewandowski mimo tylu ciepłych słów, które o sobie usłyszał po transferze z Lecha, może zacząć spotkanie na ławce.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum