Legia i Lech razem wywalczyły tylko jeden punkt więcej niż pierwsza w tabeli Jagiellonia. Lech ma tylko dwa punkty przewagi nad dzisiejszym rywalem i jeden zaległy mecz. O wielkim kryzysie mówi się jednak tylko w przypadku klubu z Warszawy. Ten z Poznania wszystkie słabości przykrywa pudrem ze znaczkiem Ligi Europejskiej.
Dlatego to Legia będzie dzisiaj musiała coś udowadniać, nie Lech. Trener Maciej Skorża w środę spotkał się z Mariuszem Walterem – przewodniczącym rady nadzorczej klubu i wątpliwe, że było to miłe spotkanie. Oficjalnie trener ma pełne poparcie, jednak jeśli drużyna przegra z Lechem, to jak mówi Skorża – i on, i piłkarze dojdą do ściany. Zawodnicy nie będą grać jednak tylko dla trenera. Kolejna strata punktów może rozpocząć całą pielgrzymkę na dywanik u prezesa, bo trudno spodziewać się, by Legia dalej płaciła tak dużo za walkę o utrzymanie. Do odpowiedzialności pociągnięci zostaną też ci, którzy decydowali o transferach – na ławce rezerwowych siadają ostatnio piłkarze warci 6 mln złotych.
Wczoraj Maciej Skorża nie chciał mówić o dodatkowej karze za pijaństwo podczas zgrupowania kadry dla odesłanego wcześniej przez Legię do drużyny Młodej Ekstraklasy Macieja Iwańskiego. Tłumaczył, że piłkarz i tak jest już na dużym zakręcie. Kryzys młodych trenerów Skorża skomentował zapewnieniem, że przynajmniej dwóch z trójki: Skorża, Tarasiewicz, Ulatowski za rok znowu będzie na szczycie.
Wczoraj na konferencji był też kapitan Ivica Vrdoljak i z pomocą tłumacza przekonywał, że wie, czym w Polsce są mecze Legii z Lechem. – Chcemy pokazać, że okres gorszej gry mamy za sobą – mówił. Skorża dodawał, że widzi poprawę w porównaniu z meczem z Ruchem Chorzów, po którym nastąpiła czystka w drużynie. – W ostatniej kolejce przegraliśmy z Zagłębiem tylko przez brak szczęścia. Nie jest tak, że nie mamy żadnych argumentów przeciwko Lechowi. Nie spodziewam się pięknego widowiska, dla mnie drużyna z Poznania nadal jest numerem jeden w wyścigu o mistrzostwo Polski, chociaż tabela na to nie wskazuje – mówił.
– Dobrze, że w Warszawie wreszcie zagramy przy pełnym stadionie i dopingujących kibicach. Przeżyliśmy fajny mecz w Turynie, liczę, że podobnie będzie z Legią – mówi trener Jacek Zieliński, który nie będzie mógł dziś siedzieć na ławce rezerwowych Lecha. Wczoraj Komisja Ligi zdyskwalifikowała go na dwa mecze i ukarała 6 tysiącami grzywny za dyskusję z sędzią w przerwie meczu ze Śląskiem we Wrocławiu. Od początku sezonu Zieliński za swoje nerwy wpłacił do kasy ligi już blisko 10 tysięcy złotych.