Amerykanie często mówią o „team spirit”, twierdzą, że dzięki wierze w zwycięstwo są w stanie przenosić góry.
Ostatnio przeżywają jednak mały kryzys, bo przecież po mistrzostwach świata w 1994 roku rozpoczęli program, który miał ich doprowadzić do zwycięstwa na mundialu w 2010 roku, a trzy miesiące temu w RPA odpadli już w 1/8 finału z Ghaną.
[srodtytul]Uczeń nauczycielem[/srodtytul]
Niby nie zachwycili, ale zremisowali z Anglią 1:1, a gdyby nie nieudolny sędzia w spotkaniu ze Słowenią, pokazaliby światu, jak od wyniku 0:2 do przerwy doprowadzić do 3:2 po końcowym gwizdku. Arbiter widział jednak spalonego i także ten mecz zakończył się remisem. Porażka z Ghaną była ciosem, po którym z prowadzenia drużyny chciał zrezygnować Bob Bradley.
Władze amerykańskiej federacji po cichu złożyły ofertę pracy z kadrą Juergenowi Klinsmannowi, który cztery lata temu skutecznie przeniósł amerykański model trenerski na niemiecki grunt. Klinsmann odmówił.