Na planetę Reprezentacja Francji wraca życie. Jego śladów szukano od mundialu w RPA, pierwsze odnalazły się w poprzedniej kolejce eliminacji w Sarajewie, gdzie piłkarze Laurenta Blanca zwyciężyli 2: 0. Ale oficjalnie można ogłosić powrót dopiero teraz, gdy po roku czekania Francja wygrała mecz u siebie. – Wreszcie zaczynamy coś tworzyć – cieszy się Blanc.
Wprawdzie zwycięstwo przyszło w wielkich bólach, po grze bez polotu i po golach dwóch rezerwowych w ostatnim kwadransie, ale wystarczyło, by komentatorzy pierwszy raz od dawna odważyli się powiedzieć: Adieu, tristesse! A „L’Equipe” ogłosiła nawet, że „Życie jest piękne”. Jutro Francuzi grają w Metzu z Luksemburgiem, więc ryzyko, że szybko zostaną sprowadzeni na ziemię, jest niewielkie. Choć piątkowy remis Luksemburczyków z Białorusią potraktowali jako ostrzeżenie, żeby rywala potraktować z szacunkiem. – Chcemy przerwę zimową spędzić w cieple – mówi trener.
Francuzi wciąż grają bez kontuzjowanego Francka Ribery’ego i zawieszonego Patrice’a Evry, mają za to w sztabie nowego specjalistę, bo Blanc uznał, że kadrze złożonej z piłkarzy albo niedoświadczonych, albo ze złymi doświadczeniami potrzebny jest trening mentalny.
W meczu z Rumunami francuscy piłkarze przetrwali wszystkie złe chwile, obronili się przed kontratakami – po jednym z nich, w 71. minucie, Cristian Sapunaru trafił w słupek – i w 83. minucie wprowadzony niedługo wcześniej Loic Remy dał im prowadzenie. A wynik już w doliczonym czasie ustalił Yoann Gourcuff. Świetnie grał Alou Diarra jako defensywny pomocnik, bardzo dobrze Samir Nasri, pomijany przez poprzedniego trenera Raymonda Domenecha.
W drugim sobotnim meczu Chorwacja wygrała w Izraelu po dwóch golach Niko Kranjcara i również awansowała na pierwsze miejsce w swojej grupie. Pozostałe drużyny grały w piątek i wtedy chwilę oddechu po złym początku eliminacji zapewnili sobie Portugalczycy, pokonując u siebie Danię 3: 1, i Rosjanie, którzy wygrali w Irlandii 3: 2. Najgłośniej było jednak o zwycięstwie Niemców nad Turcją 3: 0, a zwłaszcza golu tureckiego Niemca Mesuta Oezila, strzelonym swojej drugiej ojczyźnie.