Już przed meczem atakowali włoskich policjantów i zwykłych przechodniów. Ale głównym celem była ich własna reprezentacja, bo przegrała w piątek w Belgradzie z Estonią 1:3.
Po perfekcyjnie zorganizowanej zasadzce chuligani wdarli się do autokaru z piłkarzami i wrzucili do środka kilka petard. Najbardziej poszkodowany został Vladimir Stojković, uznany za głównego sprawcę katastrofy w Belgradzie. W efekcie bramkarz został przewieziony do szpitala.
Serbscy fani tuż po zajęciu miejsc na trybunach przystąpili do zrywania siatki zabezpieczającej przed petardami i racami. Zaraz potem obrzucili nimi Włochów w sąsiednich sektorach. Kilka rac wylądowało na boisku. Rozbili również szyby między sektorami.
Wszystko to działo się przy absolutnej bierności włoskiej policji. Serbscy piłkarze pod wodzą kapitana Dejana Stankovica podbiegli do sektora swoich fanów, starając się ich uspokoić. Bez skutku.
Z powodu tych ekscesów odgrywanie hymnów rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem, ale wszystko utonęło w gwizdach.