Białystok wciąż nie do zdobycia. Piłkarze Michała Probierza wygrali wszystkie sześć meczów na własnym boisku w tym sezonie.
W poprzednim tygodniu trenował tylko raz. Kiedy inni biegali po boisku, przygotowując się do meczu z Polonią Warszawa, on wylewał poty na rowerze w siłowni. Probierz nie ukrywał – jego drużyna bez Tomasza Frankowskiego bardzo dużo traci. Zwłaszcza bez Frankowskiego tak umotywowanego, jak w piątek.
Najlepszy strzelec ligi nie ukrywał, że ma do wyrównania rachunki z Pawłem Janasem, który od kilku tygodni prowadzi Polonię Warszawa, ze zmiennym szczęściem. Janas w 2006 roku nie powołał Frankowskiego do kadry na mistrzostwa świata, mimo że ten był najlepszym strzelcem reprezentacji. Napastnik Jagiellonii utrzymuje, że na decyzję trenera musiały mieć wpływ inne czynniki niż sport.
W piątek Frankowski wszedł na boisko w 60. minucie. Był remis 0:0, ale lepsze wrażenie sprawiała Polonia. – Wcześniej podpowiadał mi tym piskliwym głosem, który wszędzie słychać. A jak wszedł, to widać było, że chłopak ma kontuzję i boli go noga, a i tak piłka trafiła do niego – relacjonował przed kamerą Canal+ Kamil Grosicki.
Piłka trafiła pod nogę Frankowskiego w 86. minucie po podaniu Francka Essomby i gapiostwie Tomasza Jodłowca. Gol strzelony z bliska okazał się zwycięski – Jagiellonia uciekła Polonii na 9 punktów, Frankowski w 17 meczach z Polonią strzelił 17 goli. W tym sezonie była to jego 8. bramka, z których aż siedem zdobył na własnym boisku.