Cracovia zmieniła trenera, a powinna zawodników. Ponieważ to niemożliwe, gra tak, jak do tej pory. Przed przerwą miała tylko jedną szansę, ale za to wyjątkową i też jej nie wykorzystała. Po dalekim podaniu zagapili się obrońcy Wisły i Saidi Ntibazonkiza biegł do piłki środkiem boiska. Ale biegł, jakby miał za ciasne buty.
Bramkarz Wisły Mariusz Pawełek wykazał więcej orientacji od swoich obrońców, wybiegł daleko za pole karne i wybił piłkę spod nóg Saidiego na aut. Dla kibiców Cracovii to była jedyna okazja do podniesienia się z krzeseł.
Kibice Wisły mieli więcej powodów do radości, ale tylko ci przed telewizorami. Na stadion ich nie wpuszczono, za karę, bo nie umieli się zachować w Poznaniu. Oni mówią, że zostali sprowokowani przez kibiców Lecha. Z braku wroga na stadionie kibice Cracovii wyżywali się na piłkarzach Wisły, a szczególnie na Patryku Małeckim. Oczywiście klubowi z drugiej strony Błoń też się dostało, więc spiker kilkakrotnie prosił, żeby „ze względu na obecność dzieci stosować mniej wyrazów wulgarnych”.
Do przerwy Wisła mogła zdobyć dwie bramki, ale strzały Małeckiego i Pawła Brożka obronił Marcin Cabaj. W drugiej połowie akcje były z obu stron nieco szybsze, znowu niewielką przewagę miała Wisła, jeszcze raz okazję zmarnował Ntibazonkiza. Poza tym nic – obustronna szarpanina, niemająca wiele wspólnego z prawdziwym futbolem. Jedyny gol Nourdina Boukhariego w doliczonym czasie to bardziej efekt błędów obrony niż zasługa strzelca. Właśnie z powodu takich błędów Cracovia jest na ostatnim miejscu.
Nowy stadion „Pasów” to bombonierka na 15 tysięcy ludzi, tyle że bez czekoladek na boisku. Kibice mówią na niego El Paso. Przesunął się minimalnie w stronę ulicy Kraszewskiego, gdzie mieszkał Gustaw Holoubek. Trudno, żeby nie został kibicem Cracovii. Po drugiej stronie stadionu mieszkanie mieli państwo Pilchowie. Jerzy ma w domu pościel w pasy, ale na mecze chodzi rzadko ze strachu, że przegrają. Właściciel klubu, profesor Janusz Filipiak powiedział, że największym problemem Cracovii jest przełamanie „syndromu Pilcha”, czyli umartwiania się i stwarzania nastroju klęski. – Trzeba w końcu przełamać tę subkulturę porażki i stworzyć subkulturę wygrywania – powiedział prezes. Wydaje się, że Cracovia ma robotę na lata. ?