To już 274. odcinek świętej wojny w Mediolanie. Wyjątkowy, bo bez Jose Mourinho i ze Zlatanem Ibrahimoviciem w czerwono-czarnej koszulce Milanu.
Szwed, zanim odszedł do Barcelony, przez trzy lata błyszczał w Interze. Po powrocie z Hiszpanii znalazł się po drugiej stronie barykady. Z aklimatyzacją nie miał problemów, strzelił już pięć bramek w Serie A, w tym jedną w środę z rzutu karnego w meczu z Palermo (3:1), po którym Milan objął prowadzenie w lidze, ale na wiele miesięcy stracił Filippo Inzaghiego, który zerwał więzadła w kolanie (przez sześć tygodni nie zagra też Alexandre Pato – uraz uda). Ale i tak pierwszy raz od dawna będzie faworytem, bo rywale rozmieniają się na drobne. Z zespołu, który wiosną rozdawał karty na własnym podwórku i na europejskich salonach, zostało niewiele. Po ostatnim remisie w Lecce Inter spadł na czwarte miejsce.
Gorąco będzie też w sobotę w Turynie, gdzie spotkają się piąta i szósta drużyna w tabeli: niepokonany od końca września Juventus gości Romę. Artur Boruc i jego Fiorentina grają z Ceseną.
Wrócił temat strajku w Serie A. Związek zawodowy piłkarzy nie może dojść do porozumienia z władzami ligi w sprawie zbiorowych kontraktów (zawodnik rok przed wygaśnięciem umowy nie mógłby odmówić przejścia do innego zespołu występującego w tej samej lidze i oferującego takie same zarobki; jeśliby się nie zgodził, klub rozwiązałby kontrakt, wypłacając mu tylko połowę pensji). 30 listopada piłkarze mają ogłosić datę strajku.
Barcelona znów przynajmniej na jeden dzień ma szansę awansować na pozycję lidera w Hiszpanii. W sobotę podejmuje Villarreal. Z dziurawą obroną, bo Gerard Pique jest zawieszony za czerwoną kartkę, a Gabriel Milito doznał kolejnej kontuzji. Partnerem Carlesa Puyola na środku obrony będzie prawdopodobnie 19-letni Marc