– Jak to co będzie, jeśli przegramy? Chce pan usłyszeć, że podam się do dymisji? – pytał wczoraj Franciszek Smuda.
W Poznaniu czeka go kolejny mecz prawdy, a piłkarze przyznają, że teraz już naprawdę skończyły się żarty. Porażka oznaczać będzie przynajmniej kolejne cztery miesiące smuty, podczas których niektórym mogą puścić nerwy i wiosną drużynę znowu trzeba będzie budować od początku.
Smuda do dymisji się nie poda, niezależnie od wyniku spotkania z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Wierzy, że ma pomysł na drużynę, porównuje swoją pracę do tej z Lechem, bo jesteśmy w Poznaniu. Podobno na początku kibice tak samo gwizdali na jego Lecha jak teraz na reprezentację.
[srodtytul]Dość krytyki[/srodtytul]
Reprezentacja Polski nie potrafiła wygrać w ośmiu meczach. Momenty były, ale to za mało, by wierzyć, że w mistrzostwach Europy się nie skompromitujemy. Piłkarze na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim głośno mówią niewiele, chętniej szepczą: że nie ma automatyzmu w podaniach, bo ciągle wszystko się zmienia, że są jednocześnie twórcą i tworzywem – bo na sobie testują, jak buduje się drużynę w nowatorski sposób – od ataku, a nie od obrony, co chwilę z innym bramkarzem. Mają dość krytyki, chcą wreszcie wygrać. Kiedy pada pytanie o autorytet, boją się nawet szeptać.