Do kupienia za półdarmo jest piłkarz, który kilka lat temu był najlepszy na świecie. Ale kolejki nie ma. Nawet Gremio z jego rodzinnego Porto Allegre i chciałoby, i się boi. Toczą się rozmowy, ale decyzja nie zapadła. Brazylijczyk ma jeszcze polecieć z Milanem na zimowe zgrupowanie, choć trener Massimiliano Allegri nie może już na niego patrzeć.
Przyszedł do Mediolanu w 2008 roku, ten transfer był kiełbasą wyborczą Silvio Berlusconiego. Premier i właściciel Milanu ogłosił przyjście Brazylijczyka na jednym z wieców podczas kampanii. Stał wtedy na tle Koloseum, Rzymianie go wygwizdali, ale kibice w Mediolanie czekali z nadzieją. Mimo że ówczesny trener Carlo Ancelotti nie ukrywał, że Ronaldinho nie chce, a Barcelona wypychała piłkarza niemal siłą, byle szybciej, bo pił i bawił się bez umiaru.
Ale Berlusconi wierzył, że znajdzie na niego sposób. Jeśli w powrocie do dawnej formy nie pomoże mu słynne MilanLab, to zajmie się tym sam premier. I rzeczywiście próbował. Powtarzał, że to jego ulubiony piłkarz, licząc że ten się zrewanżuje. Zmuszał Ancelottiego, by Ronaldinho grał. Z myślą o Brazylijczyku następnym trenerem mianował jego rodaka Leonardo. Stawiał piłkarza przed całą drużyną i kazał przysięgać, że będzie z siebie więcej dawać. Nic nie wskórał. Tak jak kibice, którzy swego czasu chcieli spuścić lanie Ronaldinho i Didzie, gdy ich złapali w nocnym klubie.
Dopóki był Leonardo, Ronaldinho jeszcze się jakoś trzymał. W poprzednim sezonie był nawet razem z Marco Borriello najlepszym strzelcem drużyny. Ale błyszczał tylko w meczach przeciw słabym, gdy Milan grał z równymi sobie, sił wystarczało mu jedynie na krótkie chwile magii. Potem przegrywał z własną niemocą, przede wszystkim z gasnącą szybkością.
Dawną wielkość pokazywał tylko w dyskotekach i barach. Kto wie o ile dalej by zaszedł, gdyby potrafił kończyć zabawę w porę. Podczas gry w PSG zwiedzał nocne kluby Paryża, w Barcelonie zachwycał, ale pod koniec trudno już było znaleźć w Katalonii kibica, który by go nie spotkał w jakimś barze. Barca wysyłała go na leczenie do Brazylii, obiecywał poprawę a potem znów przegrywał ze sobą.