Reklama

Berlusconi i Ronaldinho: koniec trudnej miłości

Z dawnego Ronaldinho zostały tylko uśmiech i słabość do nocnego życia. W Milanie nie chce go już nawet Silvio Berlusconi

Publikacja: 27.12.2010 19:34

Berlusconi i Ronaldinho: koniec trudnej miłości

Foto: AFP

Do kupienia za półdarmo jest piłkarz, który kilka lat temu był najlepszy na świecie. Ale kolejki nie ma. Nawet Gremio z jego rodzinnego Porto Allegre i chciałoby, i się boi. Toczą się rozmowy, ale decyzja nie zapadła. Brazylijczyk ma jeszcze polecieć z Milanem na zimowe zgrupowanie, choć trener Massimiliano Allegri nie może już na niego patrzeć.

Przyszedł do Mediolanu w 2008 roku, ten transfer był kiełbasą wyborczą Silvio Berlusconiego. Premier i właściciel Milanu ogłosił przyjście Brazylijczyka na jednym z wieców podczas kampanii. Stał wtedy na tle Koloseum, Rzymianie go wygwizdali, ale kibice w Mediolanie czekali z nadzieją. Mimo że ówczesny trener Carlo Ancelotti nie ukrywał, że Ronaldinho nie chce, a Barcelona wypychała piłkarza niemal siłą, byle szybciej, bo pił i bawił się bez umiaru.

Ale Berlusconi wierzył, że znajdzie na niego sposób. Jeśli w powrocie do dawnej formy nie pomoże mu słynne MilanLab, to zajmie się tym sam premier. I rzeczywiście próbował. Powtarzał, że to jego ulubiony piłkarz, licząc że ten się zrewanżuje. Zmuszał Ancelottiego, by Ronaldinho grał. Z myślą o Brazylijczyku następnym trenerem mianował jego rodaka Leonardo. Stawiał piłkarza przed całą drużyną i kazał przysięgać, że będzie z siebie więcej dawać. Nic nie wskórał. Tak jak kibice, którzy swego czasu chcieli spuścić lanie Ronaldinho i Didzie, gdy ich złapali w nocnym klubie.

Dopóki był Leonardo, Ronaldinho jeszcze się jakoś trzymał. W poprzednim sezonie był nawet razem z Marco Borriello najlepszym strzelcem drużyny. Ale błyszczał tylko w meczach przeciw słabym, gdy Milan grał z równymi sobie, sił wystarczało mu jedynie na krótkie chwile magii. Potem przegrywał z własną niemocą, przede wszystkim z gasnącą szybkością.

Dawną wielkość pokazywał tylko w dyskotekach i barach. Kto wie o ile dalej by zaszedł, gdyby potrafił kończyć zabawę w porę. Podczas gry w PSG zwiedzał nocne kluby Paryża, w Barcelonie zachwycał, ale pod koniec trudno już było znaleźć w Katalonii kibica, który by go nie spotkał w jakimś barze. Barca wysyłała go na leczenie do Brazylii, obiecywał poprawę a potem znów przegrywał ze sobą.

Reklama
Reklama

Gdy latem Milan przejął trener Massimiliano Allegri, skończyła się zabawa. Odsunął Ronaldinho od podstawowego składu, traktował go jak każdego innego piłkarza. Allegri chce Milanu bardziej włoskiego (w miejsce Brazylijczyka ściąga Antonio Cassano). Ale przede wszystkim — Milanu wielkiego. A jego drużyna bez Ronaldinho jest liderem Serie A.

Piłka nożna
Mundial na horyzoncie. Piłkarze reprezentacji Polski nie chcą utknąć na ławce rezerwowych
Piłka nożna
Trzech Polaków w Porto? 17-letni talent z Jagiellonii może pobić rekord Ekstraklasy
Piłka nożna
Harry Kane osobowością roku. Rekord Roberta Lewandowskiego zagrożony
Piłka nożna
Łukasz Tomczyk. Nowy trener Rakowa jak atrakcyjna sąsiadka
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Piłka nożna
Robert zszedł z pomnika. Recenzja książki „Lewandowski. Prawdziwy”
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama