Relacje trenera z dyrektorem sportowym trudno jednak nazwać odpowiednimi. Skorża liczył na transfery, Jóźwiak zwlekał z nimi do samego końca przygotowań. Legia, która skończyła rundę z tylko trzema punktami straty do Jagiellonii, nie wykorzystała zimy na tyle, by wzmocnić się i przeprowadzić wiosną decydujący o mistrzostwie atak.
– Cieszę się, że wzmocniliśmy kadrę, teraz będę kształtował zespół. Aklimatyzacja Dejana Kelhara i Michala Hubnika przebiega bezproblemowo. Wierzę, że okażą się wzmocnieniami, ale na realną ocenę przyjdzie czas po siedmiu kolejkach. Wkrótce dołączą do nas jeszcze Janusz Gol oraz Felix Ogbuke. Większej ilości transferów nie planujemy – mówi Skorża.
Z Legii zimą odszedł tylko Maciej Iwański, który trafił do Manisasporu. Z trójki, która w ostatniej rundzie karnie została odesłana do Młodej Ekstraklasy, został jeszcze tylko Jakub Wawrzyniak, Piotra Gizę sprzedano tam, skąd przyszedł – do Cracovii. Kelhar do Warszawy przyszedł z Cercle Brugge, Hubnik jest napastnikiem, który grywał w reprezentacji Czech, a jesienią w Sigmie Ołomuniec strzelił 12 goli w 17 ligowych spotkaniach.
– Wydaje mi się, że naszym atutem będzie także dobra atmosfera w szatni. Sezon jest dziwny, wymyka się logice, bo przecież Polonia Warszawa czy Lech Poznań mają równie blisko do strefy spadkowej, a przecież ciągle rozpatruje się ich jako kandydatów do mistrzostwa – tłumaczył Skorża
Być może największym wzmocnieniem Legii jest powrót do zdrowia króla strzelców sprzed dwóch sezonów – Takesure’a Chinyamy. Na kontuzje ciągle narzeka Dickson Choto, rundę na L4 rozpocznie Tomasz Kiełbowicz, którego dośrodkowania z rzutów wolnych jesienią były najgroźniejszą bronią drużyny. W okresie przygotowawczym znowu świetnie zaprezentował się Alejandro Cabral, który dostanie kolejną szansę, by przekonać do siebie trenera i zmusić właściciela klubu do wykupienia go z Velezu Sarsfield. Skorża przypomina: – Cabral dobrze wyglądał także w poprzednim okresie przygotowawczym, ale w lidze zawiódł, dlatego wstrzymajmy się z jego oceną.