Lech, tak jak przed dwoma laty w Pucharze UEFA, odpadł z Ligi Europejskiej na etapie 1/16 finału rozgrywek. Przed tygodniem mistrz Polski wygrał na własnym boisku 1:0. W rewanżu piłkarze Lecha przegrali 0:2. Grali bardzo chaotycznie i szczególnie w pierwszej połowie nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych. Z kolei Braga, która nie mogła odnaleźć się w mroźnym Poznaniu, grała bardziej zdecydowanie.
Gospodarze zgodnie z oczekiwaniami ruszyli do natarcia od pierwszego gwizdka szwedzkiego arbitra. Piłkarze Sportingu potrzebowali zaledwie ośmiu minut, by odrobić straty z pierwszego spotkania. Na bramkę z trudnej pozycji strzelał Hugo Viana, ale piłka sprawiła sporo kłopotów Krzysztofowi Kotorowskiemu, który odbił ją pod nogi Alana. Brazylijski napastnik bez kłopotów kopnął do siatki.
Lechici nie potrafili zneutralizować ataków przeciwnika. Trener Kolejorza Jose Maria Bakero "na szpicy" postawił Bośniaka Semira Stilica, a najlepszy snajper Artjoms Rudnevs pojawił się na lewej pomocy. Efekt takiego rozwiązania był mizerny, a łotewski napastnik jeszcze przed przerwą wrócił na "swoją" pozycję.
Lech atakował chaotycznie, a tymczasem Portugalczycy mieli okazje do podwyższenia rezultatu. W 28 minucie na bramkę Kotorowskiego groźnie uderzył Garcia, ale tym razem bramkarz Kolejorza dobrze wypiąstkował piłkę. Poprawka Heldera Barbosy trafiła w debiutującego w europejskich pucharach, a pozyskanego w zimie z Lechii Gdańsk Huberta Wołąkiewicza.
Aktywniejsi Portugalczycy w 36 min. podwyższyli rezultat. Bartosz Bosacki stracił piłkę na rzecz Barbosy, który idealnie dograł do wychodzącego na czystą pozycję Limy, a ten zmylił Kotorowskiego.