Trzy tygodnie temu Barcelona przegrała w Londynie 1:2. Ktoś wreszcie nie tylko odważył się zagrać z piłkarzami Pepa Guardioli ich stylem, ale potrafił udowodnić swoją wyższość.
Arsenal trudno nazwać klonem Barcelony. Jest młodszy, mniej doświadczony, ale równie szybki, pomysłowy i nieprzewidywalny. Dzisiaj podejdzie na Camp Nou do egzaminu dojrzałości. Jeśli uda się wyeliminować Barcelonę, łatwiej będzie uwierzyć, że nadszedł już czas sukcesów, a nie grzecznego głaskania po główkach po kolejnych wpadkach.
Trzy tygodnie to w futbolu bardzo dużo. Po zwycięstwie z Barceloną Arsenal przegrał finał Pucharu Ligi z Birmingham City, po nieporozumieniu Wojciecha Szczęsnego i Laurenta Koscielnego w ostatniej minucie. Nie wygrywał też wszystkich meczów w Premiership (a niektóre powinien), ale dzięki słabej grze Manchesteru United ciągle pozostaje w grze o mistrzostwo.
Szczęsny w Arsenalu rozegrał kilkanaście meczów, a wydaje się, jakby bronił od lat. Bardzo szybko wziął na siebie odpowiedzialność, bezczelnością nie raził, ale imponował.