Dla Sandecji wyprawa na mecz z Pogonią jest jedną z tych, których woleliby uniknąć. Wprawdzie z Nowego Sącza jest wszędzie daleko, ale wyjazd do Szczecina to wyprawa przez całą Polskę. Dalej jest tylko do Świnoujścia.
W Szczecinie Sandecja będzie walczyć o pierwsze wiosenne zwycięstwo. Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej wydawało się, że obok Floty drużyna z południa Polski będzie tą, która włączy się do walki o awans. Nadzieje przekreśliły remis z GKP Gorzów Wlkp. (1:1) i porażka z Ruchem Radzionków (0:1) w poprzedniej kolejce, tym boleśniejsza, że gol padł w samej końcówce.
Miało być wielkie święto dla całego miasta, bo po raz pierwszy grano przy sztucznym świetle, a skończyło się na pogrzebaniu szans na ekstraklasę. Do drugiego w tabeli Podbeskidzia Sandecja traci już 13 punktów. Chyba odejście pomocnika Rudolfa Urbana (przeszedł zimą do Piasta Gliwice) było bardziej kosztowne, niż się wydawało. Straty nie zapełnili ani Wojciech Trochim, ani Lukas Janić z Korony Kielce. Może drużynie pomoże powrót do zdrowia Marcina Makucha. Zawodnik ma nadzieję na występ w Szczecinie.
Pogoni wiedzie się jeszcze gorzej. Artur Płatek, który w listopadzie zastąpił Macieja Stolarczyka, jeszcze nie postawił zespołu na nogi. Na wiosnę udało się trzy razy zremisować i niespodziewanie drużyna znalazła się tuż nad strefą spadkową, mając tyle samo punktów co następny Kolejarz Stróże.
Na usprawiedliwienie szczecinian warto dodać, że przeciwników mieli trudnych: na inaugurację ŁKS, a w ostatniej kolejce derbowy pojedynek z Flotą. W tym meczu czerwoną kartkę dostał Japończyk Takafumi Akahoshi i z Sandecją nie zagra. Wróci dopiero na spotkanie z Piastem Gliwice (9 kwietnia). Nie wiadomo, czy w sobotę wystąpi Mateusz Szałek, który ze zgrupowania kadry U-20 wrócił z kontuzją. Decyzja może zapaść w ostatniej chwili.