Wisła ma sześć punktów przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią i dziewięć nad trzecią Legią. Z tej trójki krakowianie grają najlepiej, a trenerzy pozostałych drużyn dają jasno do zrozumienia, że w tym sezonie już Wisły dogonić się nie da.
Rzeczywiście, wiślacy jeszcze wiosną nie przegrali, zdarzyło im się to po raz ostatni 31 października (1:4 z Lechem w Poznaniu). Wisła trenera Roberta Maaskanta jest więc niepokonana od dziesięciu meczów, z których osiem wygrała. Lepszą serię ma tylko Śląsk z Orestem Lenczykiem.
Bełchatów wiosną przegrał tylko raz (z Ruchem w Chorzowie 1:2), ale też raz zwyciężył (2:0 z Legią u siebie). Maaskant dał do zrozumienia, że aby go zatrzymać, trzeba będzie wyłączyć z gry Marcina Żewłakowa, zdobywcę sześciu bramek. – Nawet jeśli im się to uda, na szczęście u nas ma kto strzelać – mówi „Rz" napastnik Bełchatowa. – Jedziemy do Krakowa bez większego strachu. Jesienią zremisowaliśmy z Wisłą 1:1.
W krakowskiej drużynie nie wystąpią ukarani za kartki Radosław Sobolewski i Patryk Małecki. To spora strata, ale kadra jest szeroka, a tacy zawodnicy jak Maciej Żurawski i Łukasz Garguła siedzą na ławce. W Bełchatowie nie zobaczymy kontuzjowanego pomocnika Szymona Sawali.
W drugim dzisiejszym meczu Górnik Zabrze, w którym właśnie zwolniono prezesa, spotyka się z Lechią. Zabrzanie grają w kratkę, a Lechia straciła gdzieś swój czar. Nie wygrała żadnego z czterech ostatnich meczów.