Od kiedy Wojciech Stawowy przejął zespół z Katowic, na brak emocji na stadionie przy Bukowej nie można narzekać. Trener podkreśla w wywiadach, że najważniejsza jest dla niego piękna gra i woli zwyciężyć 5:4 niż 1:0. A że czasami nie wychodzi i trzeba się godzić z porażką albo kosztownym remisem (w ostatniej kolejce 3:3 z upadającym GKP Gorzów)?
Piękno musi kosztować. Dlatego Stawowy konsekwentnie ustawia drużynę z trzema napastnikami i temu pomysłowi jest wierny od czasu, gdy prowadził zespoły ekstraklasy. Jak przyznaje, wzoruje się na Barcelonie, choć mówi o tym niechętnie, bo w razie porażki może się spodziewać złośliwych docinków. Prawda jest jednak taka, że wyciągnął drużynę znad przepaści i ustawił na w miarę bezpiecznym miejscu w środku tabeli. Na wiosnę jego zawodnicy zdobyli już 11 punktów i jeśli będą systematycznie poprawiać grę w obronie, to kto wie, o co powalczą w przyszłym sezonie. Defensywa jest z kolei mocną stroną Ruchu.
Drużyna Artura Skowronka na wiosnę straciła tylko cztery gole, jednak sama strzeliła tylko trzy i dlatego zamiast piąć się do góry, okupuje środek tabeli. Tuż za nią jest GKS Katowice. Jeśli gospodarze wygrają, zbliżą się na jeden punkt. Na derby Górnego Śląska Ruch przyjedzie osłabiony brakiem kontuzjowanych Wojciecha Mroza i Piotra Łopucha oraz Piotra Giela i Dawida Gajewskiego, którzy dostali czerwone kartki w meczu rezerw. Szkoleniowiec odbył już z nimi rozmowę wychowawczą i obaj obiecali poprawę. Przed świętami jest na to dobry czas. Jedni spędzą Wielkanoc radośnie, inni będą się martwić.
W czwartek miał się odbyć w Łodzi mecz ŁKS z GKP Gorzów Wlkp. Goście nie dojechali jednak z powodu fatalnej sytuacji finansowej klubu. W czwartek około południa wysłali faksem pismo do rywali, PZPN i władz Gorzowa z informacją o tej decyzji. Jeśli nagle nie zdarzy się cud, piłkarze GKP mogą już w tym sezonie nie wybiec na boisko. Trener łódzkiego zespołu Andrzej Pyrdoł przyznał bez ogródek, że zwycięstwo walkowerem absolutnie go zadowala. W walce o awans liczy się każdy punkt, a tutaj w prezencie ŁKS dostał nawet trzy. Bieda innych to nie zmartwienie ŁKS, zwłaszcza że tam na nadmiar pieniędzy też nie narzekają, a to skutecznie uczy pilnowania własnych interesów. Najgroźniejsi rywale w wyścigu o ekstraklasę, czyli Podbeskidzie i Flota, grali w piątek ze sobą.
Podzielili się punktami. Na przeciwległym biegunie walka o pozostanie w lidze. Biedna Odra Wodzisław podejmuje trochę bogatszego Kolejarza Stróże. Gospodarze chcą utrzymać głowę nad strefą spadkową, a goście wreszcie się z niej wydostać. Poza chęciami wielu argumentów nie mają. Zadecyduje więc siła woli.