Jeżeli 3 maja w Bydgoszczy Legia Warszawa pokona Lecha Poznań w finale Pucharu Polski, następnego dnia zacznie się budowa drużyny, która ma się nie skompromitować w europejskich pucharach. Obecna to gwarantuje.
Drużyna potrafi pokonać w półfinałowym pucharowym dwumeczu Lechię Gdańsk 5:0, by w lidze przegrać z tymi samymi piłkarzami 1:2. Jedenasta porażka dla Macieja Skorży jest – jak sam twierdzi – "bardzo przykra", ale trener ciągle pracujący przy Łazienkowskiej wie, że rozliczany będzie dopiero po bydgoskim finale.
Legia w ekstraklasie przyzwyczaiła się do roli chłopca do bicia. W tabeli zajmuje siódme miejsce, trzy punkty przed Zagłębiem Lubin, które przecież broni się przed spadkiem, a w klasyfikacji obejmującej tylko rundę wiosenną jest ostatnia. Podobno Skorżę w przypadku niepowodzenia w Pucharze Polski w trybie natychmiastowym zastąpić ma Paweł Janas. Skorży przy wiosennych porządkach może nie uratować nawet zdobycie tego trofeum.
Gdyby Legii jakimś cudem udało się przepchnąć do Europy, niemal przesądzone jest podpisanie kontraktu z Michałem Żewłakowem, który w poprzednim tygodniu za porozumieniem stron pożegnał się z tureckim Ankaragucu.
Na Pucharze Polski tak jak Legii zależeć będzie Lechowi Poznań. Piłkarze Jose Mari Bakero bezbramkowo zremisowali z GKS Bełchatów. Goście przyjechali się bronić, ale mistrzom Polski z rozmachu w ataku zostało tylko szybkie podawanie piłki. Często bezmyślne. Bakero był jednak zadowolony i widział pozytywy. Jak stwierdził – czuje się dużo pewniej niż kilka tygodni temu, bo jego drużyna zaczyna grać tak, jakby chciał.