Real kontra Barcelona: trzecie starcie

Remis w lidze i zwycięstwo Realu w Pucharze Króla to był tylko wstęp do tego półfinału. Między trenerami Realu i Barcelony iskry szły już dzień przed meczem

Publikacja: 27.04.2011 02:32

Andres Iniesta (w środku)

Andres Iniesta (w środku)

Foto: AFP

Jose Mourinho rozpoczął kolejną grę. Po raz pierwszy od kilku miesięcy o rywalach nie powiedział „oni", ale nazwał zło po imieniu: Barcelona. A o Guardioli mówił Pep, co mu się zdarza jeszcze rzadziej niż porażki na własnym stadionie. Był wyluzowany, uśmiechnięty, „El Pais" napisał, że zwycięstwo w Pucharze Króla zabrało trenerowi Realu trochę jadu.

Kiedy Mourinho widzi, że swoim zachowaniem może tylko zmobilizować przeciwnika, natychmiast robi się malutki. Wczoraj wspominał o 0:5 z rundy jesiennej bardzo chętnie. Mówił, że jest tym samym trenerem, który tak boleśnie przegrał na Camp Nou. – Nic się nie zmieniło, motywuję swoich piłkarzy takimi samymi słowami. Nie mam żadnego magicznego eliksiru, który gwarantuje, że pokonamy Barcelonę – mówił.

Mourinho cytował nawet Alberta Einsteina, i jego zdanie o tym, że wola jest silniejsza nawet od energii atomowej. Z filozofa w cynika Mourinho zamienił się raz. Zapytany o niemieckiego sędziego Wolfganga Starka, zadrwił z Guardioli.

Trener Barcelony stwierdził wcześniej, że Mourinho byłby szczęśliwy tylko wtedy, gdyby arbitrem meczu był Portugalczyk. – Guardiola stworzył nowy gatunek trenera. Jedni nic nie mówią o pracy sędziów, inni ich krytykują, a Pep narzeka na arbitra, jeszcze zanim zacznie się mecz – mówił trener Realu.

– Pracowaliśmy kiedyś razem, ale dziś Jose woli innych przyjaciół – mówi Guardiola

Dobry humor Mourinho poprawiają wieści z gabinetu lekarskiego: własnego i barcelońskiego. Gonzalo Higuain i Kaka już nie narzekają na ból, a w ligowym meczu z Valencią strzelili pięć goli. U rywali za to nie zagra Andres Iniesta, ma naciągnięty mięsień. Najwięcej problemów Barcelona ma jednak w obronie. Leczą się dwaj zawodnicy grający po lewej stronie – Adriano i Eric Abidal. Inni obrońcy: Maxwell, Carles Puyol i Gabriel Milito mogą grać, ale wiadomo, że nie są w najwyższej formie po ostatnich urazach. To większe osłabienie niż dla Realu nieobecność kontuzjowanego Samiego Khediry i zawieszonego za kartki dowódcy obrony Ricardo Carvalho.

Guardiola często ostatnio przypominał, że jego zawodnikom daleko do optymalnej formy, chociaż być może to tylko gra. Finał Pucharu Króla nie był przecież dowodem słabości Barcelony, ale wielkości Realu. Dzień przed meczem trener o spotkaniu mówił niewiele, bo uznał, że pora odpowiedzieć na zaczepki z Madrytu.

– Pan Mourinho mówi do mnie na ty, to i ja go będę tykał. Poza boiskiem Jose zawsze wygrywa. Ja nie mogę z nim pod tym względem rywalizować. Spędziliśmy razem w Barcelonie cztery lata, Jose wie, jakie wartości się tu ceni. On wolał użyć głośników, niż uważnie słuchać moich słów. Więc niech czyta Einsteina i słucha Florentino Pereza. Barcelona pomogła Jose stać się trenerem, a Jose wtedy pomógł mnie. Ale skoro woli innych przyjaciół, niech z nimi zostanie – mówił trener.

Zareagował wyjątkowo ostro jak na siebie, i chyba to starcie wygrał. Jak będzie na boisku?

Dziś: Real Madryt – Barcelona (20.45, Polsat, nSport, skrót półfinału Schalke – Manchester w Polsacie o 23). Rewanż 3 maja.

Piłka nożna
Bałagan po katalońsku. Zamieszanie z rejestracją zawodników i żądania głowy prezesa Laporty
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay