Reklama

Porto i Braga: blisko, a daleko

Budżet trzeszczy, gospodarka stoi, ale futbol w Portugalii ma się świetnie. Dziś o 20.45 finał Ligi Europejskiej: z kilkoma bohaterami przyszłości

Publikacja: 18.05.2011 00:47

Porto i Braga: blisko, a daleko

Foto: AFP

Drużyny z jednego kraju grały w europejskich finałach już 13 razy. Ale nigdy nie były to zespoły z Portugalii. Z miast leżących ledwie 50 km od siebie. FC Porto grało w LE najlepiej, a Sporting Braga najsprytniej i z największą determinacją. Spotykają się w Dublinie, transmisja w TV 4.

Są sąsiadami z północy kraju,  gdzie nie ma ani tylu turystów, ani tylu imigrantów co na południu Portugalii. Według jednego z najsłynniejszych portugalskich przysłów Porto pracuje, Braga się modli, Coimbra uczy, a Lizbona bawi. W piłce bawi się ostatnio tylko Północ, bo Coimbra ledwo uratowała ekstraklasę, Benfica ligę przegrała z Porto, a półfinał LE z Bragą. Nawet w finale krajowego pucharu Porto zagra z innym północnym sąsiadem – Vitorią Guimaraes.

Na mapie dwaj rywale są obok siebie, ale w futbolu to dwa różne kontynenty. Porto ma prawie tyle tytułów mistrza kraju, ile Braga kościołów, już 25. A Sporting Braga ma tylko jeden puchar kraju, sprzed 45 lat. W lidze jego największym sukcesem jest wicemistrzostwo sprzed roku, obecny sezon skończył na czwartym miejscu. To on, a nie Porto, grał jesienią w Lidze Mistrzów, ale przepaści między klubami to zasypać nie mogło.

Porto jest fabryką pieniędzy z transferów, Sporting co najwyżej manufakturą, z rocznym budżetem wynoszącym tylko 17 mln euro. Zimą po odpadnięciu z LM musiał sprzedać kilku piłkarzy, co nie przeszkodziło mu w pierwszej wiosennej rundzie pokonać Lecha Poznań, a potem kolejnych rywali.

Ale to Porto, bijące rekordy pod wodzą Andre Villasa Boasa, jest dziś zdecydowanym faworytem. Z tego klubu wyruszą wcześniej czy później do najbogatszych klubów Europy kandydaci na wielkie gwiazdy: trener Villas Boas, Kolumbijczyk Radamel Falcao, który ma już w LE 16 goli i jeszcze przed finałem pobił rekord Juergena Klinsmanna z 1996 roku, oraz brazylijski olbrzym Hulk.

Reklama
Reklama

Rezerwowym bramkarzem Porto będzie dziś Paweł Kieszek, który wcześniej grał m.in. przez dwa sezony w Bradze. Jego wkład w obecne rekordy Porto jest żaden, zagrał w mistrzowskim sezonie 10 minut. Ale jeśli ktoś pamięta, jaką miał opinię, gdy bronił w Polonii Warszawa, może spokojnie powiedzieć: chłopak podbił świat.

Drużyny z jednego kraju grały w europejskich finałach już 13 razy. Ale nigdy nie były to zespoły z Portugalii. Z miast leżących ledwie 50 km od siebie. FC Porto grało w LE najlepiej, a Sporting Braga najsprytniej i z największą determinacją. Spotykają się w Dublinie, transmisja w TV 4.

Są sąsiadami z północy kraju,  gdzie nie ma ani tylu turystów, ani tylu imigrantów co na południu Portugalii. Według jednego z najsłynniejszych portugalskich przysłów Porto pracuje, Braga się modli, Coimbra uczy, a Lizbona bawi. W piłce bawi się ostatnio tylko Północ, bo Coimbra ledwo uratowała ekstraklasę, Benfica ligę przegrała z Porto, a półfinał LE z Bragą. Nawet w finale krajowego pucharu Porto zagra z innym północnym sąsiadem – Vitorią Guimaraes.

Reklama
Piłka nożna
Real bezbłędny w Lidze Mistrzów, czas na El Clasico
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Sześć goli Barcelony, Szczęsny ratował ją już w 18. sekundzie
Piłka nożna
Prezydent USA grozi palcem. Dlaczego Donald Trump chce odebrać mundial Bostonowi?
Piłka nożna
Europa ma pierwszego uczestnika mundialu 2026. Anglicy straszą rywali
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Z kim Polska może zagrać w barażach o mundial 2026? Scenariusze walki o awans
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama