Sergio Batista wierzy w swoich piłkarzy

Bez latynoskiego luzu, ale z argentyńskim przekonaniem o własnej wartości. Trener Sergio Batista wierzy w zawodników i swoją koncepcję przygotowań

Aktualizacja: 04.06.2011 15:07 Publikacja: 04.06.2011 15:00

Sergio Batista

Sergio Batista

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak now Piotr Nowak

To nie jest selekcjoner, który robi show na konferencjach prasowych. Nie ma bon motów, uśmiechów, ani nawet gestykulacji. Ręce cały czas ułożone na stole, a głos jednostajnie przyciszony. Na pytania odpowiada wolno, z namysłem i raczej oszczędnie, bo wie, że każde jego słowo jest uważnie słuchane. Po poprzednim selekcjonerze to zaskakująca odmiana, tym bardziej, że Diego Maradona ciągle czuje się najwyższym autorytetem i recenzentem argentyńskiej piłki.

Dlatego Maradona, który sam kończył pracę z kadrą w bardzo słabym stylu (0:4 z Niemcami w ćwierćfinale mundialu), nazwał powołaną przez Batistę reprezentację „kompromitacją". Jeśli nawet słowa dawnego kolegi z boiska zabolały selekcjonera, to nie dał tego po sobie poznać. – Nie będę polemizował z Diego. Powiem tylko tyle, że jestem z powołanych zawodników bardzo zadowolony, bo wiem, jak pracują. Proszę mi pozwolić pracować według własnego pomysłu – mówił, choć z Nigerią przegrał 1:4.

Jak zaznaczył jedna, czy druga porażka nie zmienią jego planu, bo jego praca jest rozciągnięta na cztery lata, a takie mecze jak z Polską, są tylko krótkim przystankiem w drodze do celu. Dlatego nie martwią go nawet ostre słowa prezesa Julio Grondony. – Trudno oczekiwać pochwał po takiej porażce jak z Nigerią, ale nie wpadam w panikę. Znam prezesa i wiem, co myśli. Wierzę w swój plan, który ma nas doprowadzić do mistrzostwa świata w 2014 roku. W tym czasie trudno też było powołać inny skład, bo 1 lipca zaczyna się nam Copa America, a my musimy grać jak najwięcej – przekonywał.

Na narzekania polskich dziennikarzy, że przywiózł do Warszawy trzeci skład, obruszył się i bronił decyzji. – Pytanie było trochę niedelikatne. To nie są turyści, tylko dobrzy piłkarze, z których być może będę w przyszłości korzystał. Trzeba ich szanować – powiedział. Nawet często rezerwowy w Legii Warszawa Alejandro Cabral urósł w słowach Batisty.

O reprezentacji Polski wypowiadał się oględnie, ale z dużym szacunkiem, choć piłkarzy żadnych nie potrafił wymienić. – Do tego spotkania przygotowywaliśmy się standardowo. Oglądałem na video wasze wcześniejsze mecze i wiem wystarczająco dużo. Szanujemy was, bo wiemy, że jesteście dobrą drużyną. Nie podawałem swoim zawodnikom żadnych nazwisk, bo i tak by im to nic nie pomogło, skupiałem się na grze poszczególnych formacji – zapewnił.

Pytanie o powracającego Carlosa Teveza, też nie rozluźniło selekcjonera. Trudno się było zorientować, czy ten fakt go ucieszył. – Nie jestem pamiętliwym człowiekiem. Porozmawialiśmy z Carlosem i myślę, że była to szczera rozmowa. Ponieważ chciał wrócić do kadry, więc go powołałem – zakończył swoją część konferencji.

Potem na scenę wkroczył kapitan Pablo Zabaleta, równie spięty, co trener. Może byłoby inaczej, gdyby mecz z Nigerią zakończył się lepszym wynikiem. – Krytyka po tej porażce bardzo nas zabolała. Proszę pamiętać, że my właściwie dopiero po raz pierwszy się zobaczyliśmy na tym zgrupowaniu i jeszcze nie jesteśmy zgrani – tłumaczył przyczyny porażki w Abudży. Nie bardzo chciał komentować sędziowanie podczas tego spotkania, chociaż FIFA wszczęła postępowanie sprawdzające, czy przypadkiem mecz nie był ustawiony, bo zanotowano podejrzanie dużo zakładów na to, że padnie piąta bramka.

Teraz najważniejsze jest jednak Copa America. Nie łudźmy się, dla Argentyńczyków niedzielny mecz nie jest tak ważny jak dla nas. – Już za kilka dni zaczynamy przygotowania do turnieju i zrobimy wszystko, żeby wreszcie w Copa zwyciężyć, tym bardziej, że wystąpimy przed własną publicznością – obiecywał.

Zawodnik Manchesteru City ma jednak świeże wspomnienia dotyczące Polski. Jesienią był w Poznaniu i przegrał w Lidze Europejskiej. Dlatego wspominał Lecha z szacunkiem. – Pamiętam, że to była silna drużyna, z którą mieliśmy wiele problemów, choć w rewanżu zwyciężyliśmy zdecydowanie. Wyróżniło się trzech piłkarzy, ale nazwiska mieli tak trudne, że nawet mnie nie pytajcie. Nie przypomnę sobie – powiedział i zrobił smutną minę. Miejmy nadzieję, że w niedzielę podczas meczu Zabaleta i jego koledzy zaprezentują więcej luzu.

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego