To nie jest selekcjoner, który robi show na konferencjach prasowych. Nie ma bon motów, uśmiechów, ani nawet gestykulacji. Ręce cały czas ułożone na stole, a głos jednostajnie przyciszony. Na pytania odpowiada wolno, z namysłem i raczej oszczędnie, bo wie, że każde jego słowo jest uważnie słuchane. Po poprzednim selekcjonerze to zaskakująca odmiana, tym bardziej, że Diego Maradona ciągle czuje się najwyższym autorytetem i recenzentem argentyńskiej piłki.
Dlatego Maradona, który sam kończył pracę z kadrą w bardzo słabym stylu (0:4 z Niemcami w ćwierćfinale mundialu), nazwał powołaną przez Batistę reprezentację „kompromitacją". Jeśli nawet słowa dawnego kolegi z boiska zabolały selekcjonera, to nie dał tego po sobie poznać. – Nie będę polemizował z Diego. Powiem tylko tyle, że jestem z powołanych zawodników bardzo zadowolony, bo wiem, jak pracują. Proszę mi pozwolić pracować według własnego pomysłu – mówił, choć z Nigerią przegrał 1:4.
Jak zaznaczył jedna, czy druga porażka nie zmienią jego planu, bo jego praca jest rozciągnięta na cztery lata, a takie mecze jak z Polską, są tylko krótkim przystankiem w drodze do celu. Dlatego nie martwią go nawet ostre słowa prezesa Julio Grondony. – Trudno oczekiwać pochwał po takiej porażce jak z Nigerią, ale nie wpadam w panikę. Znam prezesa i wiem, co myśli. Wierzę w swój plan, który ma nas doprowadzić do mistrzostwa świata w 2014 roku. W tym czasie trudno też było powołać inny skład, bo 1 lipca zaczyna się nam Copa America, a my musimy grać jak najwięcej – przekonywał.
Na narzekania polskich dziennikarzy, że przywiózł do Warszawy trzeci skład, obruszył się i bronił decyzji. – Pytanie było trochę niedelikatne. To nie są turyści, tylko dobrzy piłkarze, z których być może będę w przyszłości korzystał. Trzeba ich szanować – powiedział. Nawet często rezerwowy w Legii Warszawa Alejandro Cabral urósł w słowach Batisty.
O reprezentacji Polski wypowiadał się oględnie, ale z dużym szacunkiem, choć piłkarzy żadnych nie potrafił wymienić. – Do tego spotkania przygotowywaliśmy się standardowo. Oglądałem na video wasze wcześniejsze mecze i wiem wystarczająco dużo. Szanujemy was, bo wiemy, że jesteście dobrą drużyną. Nie podawałem swoim zawodnikom żadnych nazwisk, bo i tak by im to nic nie pomogło, skupiałem się na grze poszczególnych formacji – zapewnił.