Najstarszy turniej futbolu wraca do Argentyny, gdzie 95 lat temu wszystko się zaczęło. Do kraju Leo Messiego i kultury piłkarskiej, która w ostatnich latach wydała najwięcej gwiazd, a sama najmniej na tym skorzystała.
Argentyna nie wygrała żadnego turnieju seniorów od 1993 r. (triumf w Copa America). Nie zawsze traktowała kontynentalne mistrzostwa z powagą, bywało, że czuła się stworzona do wyższych celów, ale głód sukcesu sprawia, że teraz o lekceważeniu nie ma mowy.
Dla Messiego to być może najlepsza okazja, by stać się w Argentynie piłkarzem nie tylko podziwianym, ale i kochanym. Bo od jego kariery, choć pełnej rekordów, wieje chłodem, tak to przynajmniej postrzegają rodacy, którzy nigdy nie mieli okazji oglądać go w swojej lidze.
Zacznie się o 2.45 polskiego czasu w La Placie meczem Argentyna – Boliwia (cały turniej transmituje TVP Sport). W grupie A są jeszcze Kolumbia i Kostaryka. W grupie B zagra broniąca tytułu Brazylia, przebudowywana na mundial u siebie, silna młodymi diamentami, takimi jak Neymar i Ganso, ale też doświadczeniem Julio Cesara, Maicona, Daniego Alvesa. Jej grupowymi rywalami będą Paragwaj, Ekwador i Wenezuela. W grupie C spotkają się Urugwaj, najlepsza latynoska drużyna ostatniego mundialu, Chile, które w tamtych MŚ grało pięknie, Meksyk i Peru.
Finał – 24 lipca na Estadio Monumental. Będzie to jedyny mecz w Buenos Aires. Żeby stadiony były pełne, przeniesiono mistrzostwa na prowincję. Ale wielkich gwiazd jest w tegorocznym Copa America tyle, że i w stolicy przychodziłyby tłumy.