Argentyńczycy opłakiwali swoich tylko dzień. W gazetach to się będzie jeszcze ciągnąć długo, ale ulica wie swoje. Leo Messi i reszta odpadli z Urugwajem? To teraz jest tylko ważne, żeby nie wygrała Brazylia. Jak odpadnie, będzie się można zająć nowym sezonem w lidze i tym, co słychać w zdegradowanym River Plate. Niech sobie tytuł weźmie Peru czy Paragwaj, to już nie nasz turniej.
I Brazylia odpadła. Do tego w jeszcze gorszym stylu niż Argentyna. Gospodarze zmarnowali mnóstwo szans, ale choć jedną bramkę potrafili zdobyć. Zremisowali z Urugwajem 1: 1, w serii karnych przegrali 4-5, bo strzał Carlosa Teveza obronił Fernando Muslera. Brazylia miała przewagę przez cały mecz z Paragwajem, kilka razy próbowali Neymar i Pato, z kilku metrów strzelał w pierwszej połowie Lucio, świetną sytuację miał Ganso. Ale Justo Villar bronił albo obrońcy blokowali strzały. Edgar Barreto wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Freda. A w serii rzutów karnych Brazylijczycy wyrzucili się z turnieju sami. Villar obronił tylko strzał Thiago Silvy, pozostałych nie musiał. Zaczął Elano – nad bramką. Po Silvie strzelał Andre Santos – też nad poprzeczką. Skończył Fred – obok słupka. Nieprawdopodobne.
Copa America kończy się dla Brazylii i Argentyny jak ostatni mundial: wspólnym wstydem w ćwierćfinale. Nie ma już gospodarza, nie ma drużyny, która wygrała cztery z pięciu ostatnich turniejów i broniła tytułu. Sergio Batista i Mano Menezes mieli budować z myślą o mundialu 2014. Może będą mogli pracę dokończyć – większe szanse ma Menezes – ale o spokoju nie ma już mowy.
We wtorek w pierwszym półfinale Urugwaj zagra z Peru, które niespodziewanie pokonało po dogrywce Kolumbię 2: 0. W środę Paragwaj zagra o finał ze zwycięzcą meczu Chile – Wenezuela, który zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.
Dziś faworytem do tytułu wydaje się być Urugwaj. Pierwszy strzelił gola Argentynie, nie załamał się po wyrównaniu, obronił remis 1: 1, grając w osłabieniu, mimo że Diego Perez wyleciał z boiska już w 39. minucie. Ale wcześniej strzelił gola. A jego koledzy w 10 grali nie gorzej niż w 11 i doprowadzili do tego, że i rywal przed dogrywką został osłabiony, gdy drugą żółtą kartkę dostał w 87. minucie Javier Mascherano.