Barcelona – Real: Messi na całe zło

Leo Messi uratował Barcę z pożaru. Znów cierpiała, ale zdobyła Superpuchar Hiszpanii, wygrywając rewanż 3:2. Mecz skończył się festiwalem chamstwa

Aktualizacja: 18.08.2011 08:44 Publikacja: 18.08.2011 02:37

Barcelona – Real: Messi na całe zło

Foto: AFP

Jeszcze jeden taki wieczór i naprawdę powinni tego na jakiś czas zabronić. Wróciły wczoraj na Camp Nou wszystkie demony z wiosny. Prowokacje, faule, w których chodziło o to, by rywala zabolało najbardziej, pogardliwe spojrzenia Jose Mourinho, rozstający się z rozumem Pepe, nadpobudliwy oszust Dani Alves, walczący z sędzią o przegrane sprawy Xabi Alonso. Aż zebrała się wielka burza na koniec.

Bili się prawie wszyscy, Mesut Oezil, zmieniony wcześniej, wrócił na boisko z szaleństwem w oczach, sędzia obracał się dookoła, pokazując czerwone kartki: Marcelo, bo od jego faulu to się zaczęło, potem Oezilowi, Davidowi Villi. A pewnie skończy się też odsunięciem na jakiś czas od drużyny Mourinho. Trener Realu podszedł do Tito Vilanovy, asystenta Pepa Guardioli, i szarpnął go za ucho. Vilanova odwrócił się i go odepchnął. Real schował się w szatni i nie wyszedł na dekorację zwycięzców.

W tej dziecinadzie utonęło 90 pięknych minut. Może nie była piękna sama gra, ale za to w jaką historię się ułożyła. Jak w pierwszym meczu, Real był efektowny, a Barcelona skuteczna. Też do przerwy było 2:1 dla Barcy, też po asyście, a potem golu Leo Messiego, ale tym razem mistrz nie musiał odrabiać strat, to Real na gola Andresa Iniesty odpowiedział szybkim wyrównaniem. I zdążył drugi raz wyrównać pod koniec meczu, po zamieszaniu i strzale Karima Benzemy.

A gdy dogrywka wydawała się nieuchronna, debiutujący w Barcelonie Cesc Fabregas zaczął akcję, która skończyła się podaniem Messiego do Adriano, Adriano do Messiego i strzałem Argentyńczyka z woleja. A potem przegrani zaczęli wojnę.

BARCELONA - REAL MADRYT 3:2 (2:1)

Bramki

- dla Barcelony:

Iniesta (14), Messi (44, 87);

- dla Realu:

Ronaldo (19), Benzema (81).

Czerwone kartki:

Pinto (Barcelona); Marcelo, Oezil (Real).

Żółte kartki:

Xavi , Mascherano, Valdes (Barcelona); Khedira, Marcelo, Ronaldo, Pepe, Ramos (Real).

Pierwszy mecz 2:2.

Superpuchar dla Barcelony.

Jeszcze jeden taki wieczór i naprawdę powinni tego na jakiś czas zabronić. Wróciły wczoraj na Camp Nou wszystkie demony z wiosny. Prowokacje, faule, w których chodziło o to, by rywala zabolało najbardziej, pogardliwe spojrzenia Jose Mourinho, rozstający się z rozumem Pepe, nadpobudliwy oszust Dani Alves, walczący z sędzią o przegrane sprawy Xabi Alonso. Aż zebrała się wielka burza na koniec.

Bili się prawie wszyscy, Mesut Oezil, zmieniony wcześniej, wrócił na boisko z szaleństwem w oczach, sędzia obracał się dookoła, pokazując czerwone kartki: Marcelo, bo od jego faulu to się zaczęło, potem Oezilowi, Davidowi Villi. A pewnie skończy się też odsunięciem na jakiś czas od drużyny Mourinho. Trener Realu podszedł do Tito Vilanovy, asystenta Pepa Guardioli, i szarpnął go za ucho. Vilanova odwrócił się i go odepchnął. Real schował się w szatni i nie wyszedł na dekorację zwycięzców.

Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay