Serial trwa już dwa lata. Odcinki puszczane są raz na miesiąc – kibice patrzą, jak dużo reprezentacji Polski brakuje, by nie zawieść na Euro 2012. Wahania nastrojów są spore, euforii jeszcze nie było, rozczarowania – jak najbardziej.
Mecz z Meksykiem traktowany jest jako prolog przed wtorkowym spotkaniem z Niemcami w Gdańsku („To jest mecz na który czekałem całe życie" – mówił Smuda). Niby docenia się klasę dzisiejszego rywala, ale bez przesady – Polacy skupiają się na sobie, swoich problemach i czekają na danie główne. Franciszek Smuda przyznaje, że brakuje mu jedenastu piłkarzy, bo nie ma dublerów dla odtwórców głównych ról. – Meksykanie zawsze grają na sto procent, dla nich nie ma spotkań towarzyskich. Musiałem swój skład lepić, bo ciągle wielu zawodników leczy kontuzje – dodaje trener.
W ataku szansę gry od pierwszej minuty dostanie Paweł Brożek, który nie mieści się w składzie Trabzonsporu. Robert Lewandowski nie jest jeszcze w pełni sił po ostatnim meczu ligowym Borussii Dortmund, poza tym Smuda chce go oszczędzić na spotkanie z Niemcami.
Na prawej obronie wystąpi Marcin Wasilewski, którego w kadrze nie było dwa lata, a selekcjoner pytany dlaczego go powołał, odpowiadał: „Bo nie miałem innego". Smuda z Wasilewskim wymieniali przykre słowa w prasie, gdy piłkarz odszedł z Lecha do Anderlechtu. Wczoraj na konferencji Wasilewski siedział ze spuszczoną głową, gdy trener wspominał, jakie popełniał błędy w drużynie z Poznania.
Podstawowy prawy obrońca Łukasz Piszczek odwołał się od decyzji WD PZPN. Smuda stwierdził, że nie wyobraża sobie, by kara dyskwalifikacji została utrzymana w wyższej instancji.