Na mecz z Lechią sprzedano wszystkie bilety, na trybuny przyszło prawie 42 tysiące widzów, co jest rekordem ekstraklasy. Pierwszego gola na nowym, pięknym obiekcie strzelił Holender Johan Voskamp. W 51. minucie rzut rożny wykonywał Sebastian Mila, młody bramkarz Lechii Wojciech Pawłowski został faulowany przy próbie złapania piłki przez Marka Wasiluka, ale sędzia Robert Małek postanowił uznać gola. Śląsk pozostanie liderem po 12. kolejce niezależnie od wyników innych spotkań. W drugim piątkowym meczu Górnik Zabrze pokonał Jagiellonię Białystok 2:0.
Najciekawiej w tej kolejce zapowiada się jednak mecz Lecha z Legią. W poprzednim sezonie drużyna z Poznania świetnie grała w Lidze Europejskiej, a nie radziła sobie w ekstraklasie. Teraz w Lidze Europejskiej świetnie radzi sobie Legia, a i na swoim podwórku od jakiegoś czasu jedzie po prostych torach. Osiem zwycięstw z rzędu, pięć bez straty gola w ostatnich meczach – to nie może być przypadek.
– Ostatnio przeczytałem, że jestem najbardziej zachowawczym trenerem ekstraklasy. I taka jest prawda. To, że postawiłem ostatnio na młodzież, to nie jest odwaga, ale realna ocena możliwości tych zawodników. Szum wokół nich jest jednak za duży. Dajmy Michałowi Żyro strzelić dziesięć goli i zacznijmy go oceniać – mówił Skorża.
Lech zależy od Rudniewa, który w 11 meczach strzelił 14 goli. Ostatnio pojawiła się plotka, że FC Porto jest w stanie zapłacić za Łotysza 9 – 11 milionów euro, ale Lech realnie wycenia go na pięć. Rudniew w aż trzech meczach strzelił hat tricki, ostatnio jednak ma pecha, bo sprawdza wytrzymałość słupków i poprzeczek.
Lech i Legia to najpiękniej grające drużyny w lidze, w tabeli dzieli je tylko jeden punkt i depczą po piętach liderowi. Skorża mówi, że pokonanie Lecha po tym, gdy udało się już wygrać z Wisłą, pozwoliłoby uwierzyć jego piłkarzom, że są na dobrej drodze do mistrzostwa. – Dokładnie przyjrzałem się meczowi Lech – Wisła, który goście wygrali 1:0, i skorzystam z tego, co zrobił Robert Maaskant.