95 procent kadry

Drużyna Franciszka Smudy na mecz z Portugalią, 29 lutego na Stadionie Narodowym, zapewne niewiele będzie się różnić się od tej, która zagra na Euro

Publikacja: 16.02.2012 00:16

Franciszek Smuda i Sebastian Boenisch – trener wierzy w tych, którzy wierzą w niego

Franciszek Smuda i Sebastian Boenisch – trener wierzy w tych, którzy wierzą w niego

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Sensacji nie ma, są niespodzianki. Na cztery miesiące przed rozpoczęciem turnieju o mistrzostwo Europy trudno włączać do kadry kogoś nieznanego. Nie ma więc debiutantów, a najmniej doświadczonym zawodnikiem jest obrońca Marcin Kamiński z Lecha, kapitan reprezentacji do lat 20. Jesienią wystąpił w 15 meczach ligowych Lecha. Dyrektor sportowy tego klubu Andrzej Dawidziuk nie może się go nachwalić, mówiąc o talencie i pracowitości. Fakt, że Kamiński wygrał rywalizację z Manuelem Arboledą, który również był kandydatem do kadry, o czymś świadczy.

Smuda też o tym wie, powołał więc Kamińskiego na grudniowy mecz z Bośnią i Hercegowiną. Wystawił go jednak na lewej obronie, a naturalną pozycją dla piłkarza jest środek obrony. To ważne, ponieważ akurat na tej pozycji w reprezentacji nie ma kto grać. Arkadiusz Głowacki, na którego trener pochopnie stawiał, znów leczy kontuzję, co w jego przypadku jest stanem, niestety, normalnym. W tej sytuacji stoperem może być Damien Perquis w parze z Grzegorzem Wojtkowiakiem albo Wojtkowiak właśnie z Kamińskim.

Wraz z westchnieniami do odległych czasów, w których trenerzy reprezentacji Polski mieli mniej kłopotów, przypomina się przypadek Władysława Żmudy. Też miał 20 lat, kiedy Kazimierz Górski wystawił go do pierwszej jedenastki na mistrzostwa świata 1974. Polska zajęła trzecie miejsce, a Żmuda był odkryciem turnieju. Debiutował w reprezentacji trzy dni po meczu na Wembley, do mundialu pozostawało wtedy niewiele ponad pół roku. Analogie nasuwają się same. Chciałoby się, żeby Kamiński zrobił taką karierę jak Żmuda.

Więcej dyskusji wzbudziło powołanie Sebastiana Boenischa. Piłkarz Werderu Brema leczył kontuzję przez ponad rok, dopiero dochodzi do formy, ale ta, jaką osiągnął, wystarcza na razie na miejsce w drużynie klubowych rezerw. – Sebastian przeżywał ciężkie miesiące, ale liczę, że zdąży z formą na mistrzostwa – mówi „Rz" Franciszek Smuda. – Na lewej stronie obrony jest tylko Jakub Wawrzyniak. Muszę mieć alternatywę. A poza tym muszę pamiętać o tym, że Boenisch przyjeżdżał na mecze naszej reprezentacji o kulach, byleby być z kolegami. A to się liczy, jeśli mamy stanowić jedną rodzinę.

Rafał Murawski stracił miejsce w kadrze z powodu kontuzji, a Paweł Brożek dlatego, że zmienił klub. Przeniósł się z Trabzonsporu do Celticu Glasgow i Smuda chce dać mu czas na aklimatyzację. Jeśli będzie grał regularnie, może wrócić do kadry.

Trener powołał Ireneusza Jelenia, mimo że on też zmienił klub (przeszedł z Auxerre do Lille) i jeszcze sobie miejsca w nowej drużynie  nie wywalczył. Kiedy jednak gra w reprezentacji – zwykle nie zawodzi.

Do kadry wrócił też Kamil Grosicki. Gdy informacja o tym dotarła do niego, nie miał odwagi zadzwonić do trenera, więc zatelefonował do dyrektora reprezentacji Konrada Paśniewskiego, mówiąc: – To najradośniejsza wiadomość od wielu miesięcy. Jestem już spakowany.

Kontuzja Murawskiego to szansa dla Sebastiana Mili, bo jest w kadrze kilku kreatywnych pomocników, ale typowego rozgrywającego brakuje. Chyba że trener zdecyduje się na mniej błyskotliwych, ale dających poczucie bezpieczeństwa w środku boiska. Takich jak Dariusz Dudka, Adam Matuszczyk czy Eugen Polański. Matuszczyk na razie dobrze wychodzi na przejściu z Koeln do drugoligowej Fortuny Duesseldorf. Polańskiego trener oglądał w meczu Bundesligi Mainz – Hannover, gdzie zresztą przypomniał się kandydat do przyszłej kadry Artur Sobiech. Ludovic Obraniak też dobrze sobie radzi po przejściu do Bordeaux. Adrian Mierzejewski klubu nie zmienił, przeżywa w Trabzonie trudny okres, mimo to trener dał mu szansę.

– Powołanie do kadry zwykle mobilizuje zawodnika – mówi Smuda. – Mam nadzieję, że w przypadku Adriana będzie podobnie, bo w dobrej formie na pewno przydałby się drużynie. Dziwię się Maćkowi Rybusowi, że zdecydował się na opuszczenie Legii właśnie teraz. To ryzykowne na cztery miesiące przed Euro. Jeśli nie wywalczy miejsca w Tereku, może w ogóle nie znaleźć się w kadrze. A gdyby został i pokazał się z dobrej strony na turnieju, mógłby latem trafić do lepszego klubu.

Mecz z Portugalią  to  próba przed Euro nie tylko na boisku. PZPN wynajął całe piętro hotelu Hyatt, tak jak będzie podczas mistrzostw Europy. Każdy zawodnik będzie miał pojedynczy pokój o powierzchni 38 mkw. Treningi będą się odbywać na stadionie Polonii.

Kadra Polski na mecz z Portugalią (29 lutego, Stadion Narodowy)

Bramkarze: Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański (obaj Arsenal)

Obrońcy: Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund), Marcin Wasilewski (Anderlecht), Damien Perquis (Sochaux), Jakub Wawrzyniak (Legia, Marcin Kamiński, Grzegorz Wojtkowiak (obaj Lech), Tomasz Jodłowiec (Polonia), Sebastian Boenisch (Werder)

Pomocnicy: Eugen Polanski (Mainz), Dariusz Dudka (Auxerre), Adam Matuszczyk (Fortuna Duesseldorf), Adrian Mierzejewski (Trabzonspor), Jakub Błaszczykowski (Borussia), Kamil Grosicki (Sivasspor), Ludovic Obraniak (Bordeaux), Sebastian Mila (Śląsk Wrocław), Maciej Rybus (Terek Grozny), Sławomir Peszko (Koeln)

Napastnicy: Robert Lewandowski (Borussia Dortmund), Ireneusz Jeleń (Lille).

Sensacji nie ma, są niespodzianki. Na cztery miesiące przed rozpoczęciem turnieju o mistrzostwo Europy trudno włączać do kadry kogoś nieznanego. Nie ma więc debiutantów, a najmniej doświadczonym zawodnikiem jest obrońca Marcin Kamiński z Lecha, kapitan reprezentacji do lat 20. Jesienią wystąpił w 15 meczach ligowych Lecha. Dyrektor sportowy tego klubu Andrzej Dawidziuk nie może się go nachwalić, mówiąc o talencie i pracowitości. Fakt, że Kamiński wygrał rywalizację z Manuelem Arboledą, który również był kandydatem do kadry, o czymś świadczy.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Jerzy Piekarzewski. Tu zawsze brakuje 99 groszy do złotówki
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Trzeba dbać o pamięć Kazimierza Deyny, ale nikt nie chce pomóc
Piłka nożna
Wraca portugalska szkoła. Manchester United wybrał nowego trenera
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Piłka nożna
„Fryzjer” na wolności. Były szef piłkarskiej mafii opuścił przedterminowo więzienie