Reklama

Rekord Leo Messiego

Bayer Leverkusen na Camp Nou przegrał aż 1:7. Cypr ma ćwierćfinalistę – APOEL lepszy od Lyonu

Publikacja: 08.03.2012 01:01

Rekord Leo Messiego

Foto: AFP

Kiedy po raz piąty pokonywał 20-letniego Bernda Leno, uniósł ręce do nieba i delikatnie się uśmiechnął. Leo Messi poczuł satysfakcję, na chwilę przestał być bogiem futbolu – zdradził go ludzki odruch. Po meczu do dziennikarzy wyszedł już jednak w dobrze znanej masce: – Pięć goli? Liczy się zwycięstwo drużyny – mówił, jak zawsze nudno.

„Marca" relację z Camp Nou zatytułowała: „Messi Guinessa". „As" zmieścił na pierwszej stronie tylko nazwisko argentyńskiego napastnika z kilkoma wykrzyknikami. O tym, że Leo upokorzył rywali, pisali wszyscy: przerzucał piłkę nad bramkarzem, jak na podwórku raz lewą, raz prawą nogą. Bawił się, wypoczęty, bo powrocie z meczu reprezentacji Pep Guardiola nie pozwolił mu grać w ostatnim meczu ligi hiszpańskiej.

Barcelona prowadziła do przerwy 2:0, a w drugiej połowie pokazała, jak głęboka przepaść dzieli największe drużyny Ligi Mistrzów nawet od silnych zespołów Bundesligi. W 13 minut gospodarze strzelili kolejne trzy gole: w całym meczu oprócz Messiego do bramki Bayeru dwa razy trafił też Cristian Tello – kolejny młody zdolny z Camp Nou.

Pięciu goli w jednym meczu Ligi Mistrzów nie strzelił wcześniej nikt inny, siedmiu zawodników, w tym Messi, trafiało po cztery razy. Napastnik Barcelony w obecnych rozgrywkach zdobył już 12 bramek, we wszystkich do tej pory – 49, tyle samo co Alfredo di Stefano. Do rekordzisty Raula brakuje mu jednak jeszcze sporo, bo 22 goli.

Pierwszy raz w historii swojej drużyny w gronie ćwierćfinalistów doczekał się Cypr. APOEL Nikozja, który miał być łatwy do pokonania przez Wisłę Kraków w eliminacjach, po rzutach karnych wyeliminował wczoraj Olympique Lyon.

Reklama
Reklama

Przez całe spotkanie gospodarze grali dojrzale. Już w dziewiątej minucie odrobili straty z pierwszego spotkania po bramce Manduki, a później bronili się takim sposobem, na jaki starczało sił. Pod koniec dogrywki – już rozpaczliwie.

W rzutach karnych nie pomylił się żaden zawodnik gospodarzy. Strzały Alexandre'a Lacazette'a i Michela Bastosa wybronił Dionisis Chiotis.

Barcelona – Bayer Leverskusen 7: 1

(L. Messi 25, 43, 50, 58 i 85, Tello 55 i 62 – K. Bellarbi 90), pierwszy mecz 3: 1, awans: Barcelona.

APOEL Nikozja – Olympique Lyon 1: 0

(Manduca 9, rzuty karne 4: 3), pierwszy mecz 0: 1, awans: APOEL.

Kiedy po raz piąty pokonywał 20-letniego Bernda Leno, uniósł ręce do nieba i delikatnie się uśmiechnął. Leo Messi poczuł satysfakcję, na chwilę przestał być bogiem futbolu – zdradził go ludzki odruch. Po meczu do dziennikarzy wyszedł już jednak w dobrze znanej masce: – Pięć goli? Liczy się zwycięstwo drużyny – mówił, jak zawsze nudno.

„Marca" relację z Camp Nou zatytułowała: „Messi Guinessa". „As" zmieścił na pierwszej stronie tylko nazwisko argentyńskiego napastnika z kilkoma wykrzyknikami. O tym, że Leo upokorzył rywali, pisali wszyscy: przerzucał piłkę nad bramkarzem, jak na podwórku raz lewą, raz prawą nogą. Bawił się, wypoczęty, bo powrocie z meczu reprezentacji Pep Guardiola nie pozwolił mu grać w ostatnim meczu ligi hiszpańskiej.

Reklama
Piłka nożna
Prezydent USA grozi palcem. Dlaczego Donald Trump chce odebrać mundial Bostonowi?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Piłka nożna
Europa ma pierwszego uczestnika mundialu 2026. Anglicy straszą rywali
Piłka nożna
Z kim Polska może zagrać w barażach o mundial 2026? Scenariusze walki o awans
Piłka nożna
Republika Zielonego Przylądka zadebiutuje na mundialu. Rekiny płyną do Ameryki
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Kto za Slisza i Wiśniewskiego w meczu z Holandią? Problem Jana Urbana
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama