Pięta Lewandowskiego

Gol Polaka dał Borussii wygraną 1:0 z Bayernem, przybliżył ją do tytułu i zapewnił miliony euro

Publikacja: 12.04.2012 01:20

Robert Lewandowski wyrównał wczoraj polski rekord w Bundeslidze, należący od 21 lat do Jana Furtoka:

Robert Lewandowski wyrównał wczoraj polski rekord w Bundeslidze, należący od 21 lat do Jana Furtoka: 20 goli w jednym sezonie

Foto: EPA

Zrobił świetną reklamę sobie i polskiej piłce: i wtedy, gdy strzelał gola, i gdy o tym po meczu opowiadał przed kamerami, świetnym niemieckim. Wybrał na ten pokaz najważniejszy w tym sezonie wieczór w Bundeslidze, mecz, na który patrzyła cała Europa.

Robert Lewandowski rozpędzał się powoli, strzelił w pierwszej połowie w słupek, pod koniec meczu w poprzeczkę, nie mógł się doczekać podań od Shinjiego Kagawy, który uparł się, że zrobi wszystko sam. Ale nie zawiódł w tej jednej akcji, która prawdopodobnie zdecydowała, że mistrzostwo Niemiec pozostanie w Dortmundzie.

Była 77. minuta, Bayern atakował coraz zacieklej, a Borussii, choć lepszej od początku meczu, coraz mniej się udawało. I strzał Kevina Grosskreutza też wydawał się nieudanym pomysłem, bo bramkarz Manuel Neuer czekał tam, gdzie powinien. Ale piłki nie złapał, bo stojący tyłem do bramki Lewandowski trącił ją lekko piętą.

Przyznał potem, że spodziewał się spalonego, ale i tak spróbował. Na szczęście dla niego i dla Borussii został pod bramką Arjen Robben i spalonego nie było. Dzięki temu na cztery kolejki przed końcem sezonu lider z Dortmundu ma sześć punktów przewagi nad Bayernem. Już wczoraj gol Lewandowskiego zapewnił jej udział w następnej Lidze Mistrzów i miliony euro do klubowego budżetu: czwarta Borussia Moenchengladbach straciła punkty i już lidera dogonić nie może.

To był 20. gol Lewandowskiego w sezonie, który zmienił jego karierę. Rok temu zostawał mistrzem jako świetny rezerwowy. Teraz jest w Borussii kluczowym piłkarzem. Fakt, nie strzela goli z taką łatwością jak Mario Gomez, pewnie nie będzie królem strzelców. Ale to Gomez nie dotrwał wczoraj do końca meczu, a Polak zbierał gratulacje. Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek tym razem częściej musieli przeszkadzać rywalom, niż sami tworzyć, choć to Błaszczykowski miał pierwszą dobrą okazję w meczu i to po jego dośrodkowaniu Lewandowski trafił w pierwszej połowie w słupek. Piszczek, wymęczony przez Gomeza i Francka Ribery'ego, od czasu do czasu się mylił, ale błędy naprawiał.

Jeśli w sobotę w Gelsenkirchen Borussia nie straci punktów z Schalke, będzie o krok od  tytułu. Zasłużyła na niego. W tej drużynie jest duch i dobre pomysły.

I to są pomysły wspólne, czego Bayern może zazdrościć, bo jemu mecz przegrał wczoraj wielki egoista Robben. Nie tylko spóźnił się, gdy drużyna próbowała złapać Lewandowskiego na spalonym, ale też po wywalczeniu karnego w ostatnich minutach sam wziął piłkę, choć ten wieczór fatalnie się dla niego układał. I Holender strzelił prosto w bramkarza, a potem w ostatniej akcji Bayernu, po błędzie Nevena Suboticia – z najbliższej odległości nad poprzeczką.

Porażka United, popis Realu

Znów rosną emocje w wyścigu o mistrzostwo Anglii. Manchester United niespodziewanie przegrał wczoraj w Wigan 0:1, a Manchester City pokonał West Bromwich 4:0 i traci pięć punktów do lidera na pięć kolejek przed końcem. We Włoszech Juventus wygrał ważny mecz z Lazio 2:1 i wyprzedza Milan w tabeli jednym punktem.

Nie było sensacji w Hiszpanii, choć w pewnym momencie się na nią zanosiło. Atletico potrafiło wyrównać w 55. meczu z Realem na 1:1, ale przegrało 1:4 po trzech golach Cristiano Ronaldo – pierwszy i drugi były przepiękne – i Jose Marii Callejona. Real nadal ma 4 punkty przewagi nad Barceloną, a Grand Derbi już za dziewięć dni.

Zrobił świetną reklamę sobie i polskiej piłce: i wtedy, gdy strzelał gola, i gdy o tym po meczu opowiadał przed kamerami, świetnym niemieckim. Wybrał na ten pokaz najważniejszy w tym sezonie wieczór w Bundeslidze, mecz, na który patrzyła cała Europa.

Robert Lewandowski rozpędzał się powoli, strzelił w pierwszej połowie w słupek, pod koniec meczu w poprzeczkę, nie mógł się doczekać podań od Shinjiego Kagawy, który uparł się, że zrobi wszystko sam. Ale nie zawiódł w tej jednej akcji, która prawdopodobnie zdecydowała, że mistrzostwo Niemiec pozostanie w Dortmundzie.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum