Właściciel Polonii nie płaci swoim piłkarzom od lutego. Straszył, zmieniał trenerów, aż w końcu nie wytrzymał. W piątek, po tym jak prowadzona przez Czesława Michniewicza drużyna w fatalnym stylu przegrała z Ruchem Chorzów, powiedział, że wycofuje się z klubu. – Moje ideały zostały zszargane, wycofuję się z piłki raz na zawsze. I to niezależnie od wyników, jakie w trzech ostatnich meczach osiągnie Polonia – stwierdził.
Jeśli rzeczywiście prezes dotrzyma słowa, dla klubu z Konwiktorskiej nadejdą ciężkie czasy. Teraz Polonia należy do finansowej czołówki, niestety dla kibiców i samego Wojciechowskiego nigdy nie miało to przełożenia na wyniki. W meczu z Ruchem gospodarze grali tak, jakby nie wierzyli w siebie i nie mieli pomysłu na grę. Gdy Żeljko Djokić w 55. minucie spotkania strzelił gola, podłamanej Polonii nie podniosły przeprowadzone przez Michniewicza niemal natychmiast trzy zmiany. W końcówce meczu drugą żółtą kartkę za bezmyślne zagranie ręką dostał Edgar Cani, napastnik gospodarzy pierwszą zobaczył za próbę wymuszenia rzutu karnego.
Polonia pozostała na czwartym miejscu w tabeli z pięcioma punktami straty do Legii, która w sobotę zagra z Lechem Poznań. Drużyna Macieja Skorży chce zrobić wielki krok w stronę mistrzostwa, goście walczą o europejskie puchary. Legia z ostatnich pięciu meczów wygrała tylko jeden, po wczorajszym zwycięstwie wyprzedza Ruch tylko o jeden punkt.
Maciej Skorża staje się jednak powoli pewny siebie i mistrzostwa dla Legii. W piątek poproszony o porównanie możliwości swojej drużyny i Lecha stwierdził, że nie ma teraz w Polsce silniejszej drużyny niż jego. Z Lechem nie pójdzie jednak na wymianę ciosów, tłumaczy, że cała Europa jesienią zbiera punkty, a wiosną gra dużo mniej odważnie.
Do obrony wraca Michał Żewłakow, czyli wraca spokój. Za kartki nie zagra Rafał Wolski, kontuzja być może zatrzyma Michała Żyrę. Skorża nie zaprasza jednak na piękny mecz, ostrzega: – To może być partia szachów, gdzie najważniejsze będzie, by nie stracić gola.